Zaginięcie Iwony Wieczorek wciąż pozostaje jedną z najbardziej tajemniczych rodzimych zagadek kryminalnych. Choć śledczym przez ostatnie 13 lat nie udało się wyjaśnić okoliczności zniknięcia 19-latki, kilka miesięcy temu sprawa ponownie zainteresowała opinię publiczną. Pod koniec ubiegłego roku zatrzymano bowiem znajomego Iwony, Pawła P. i niedługo później postawiono mu zarzuty związane z utrudnianiem śledztwa. W mediach głośno było także o niedawnym wejściu policji do dawnego budynku Zatoki Sztuki. Nieoficjalnie mówiło się bowiem, że prowadzone na terenie klubu poszukiwania miały związek z zaginięciem Wieczorek.
Zaginięcie Iwony Wieczorek. Dziennikarz zajmujący się sprawą: "Nie widzę nadziei na rozwiązanie"
W ostatnim czasie w mediach niemal regularnie pojawiają się kolejne teorie na temat zaginięcia Iwony Wieczorek. Coraz częściej głos w sprawie zabierają bowiem osoby, które przez lata były zaangażowane w prowadzone śledztwo. Ostatnio swoimi przemyśleniami na temat okoliczności zniknięcia Wieczorek w rozmowie z "Faktem" podzielił się Mikołaj Podolski. Dziennikarz śledczy, który w przeszłości współpracował z Januszem Szostakiem, od lat bada sprawę tajemniczego zniknięcia 19-latki. W najnowszym wywiadzie Podolski po raz kolejny zdradził, co jego zdaniem wydarzyło się w noc zaginięcia Iwony Wieczorek i opowiedział o błędach, które śledczy popełnili w czasie śledztwa.
W rozmowie z "Faktem" dziennikarz otwarcie przyznał, iż obecnie nie istnieją żadne dowody, które mogłyby wskazać, co stało się z zaginioną 19-latką. Zdaniem Podolskiego szanse na to, że zagadka zniknięcia Iwony kiedykolwiek zostanie rozwiązana, są raczej znikome.
Nie wierzę, żebyśmy kiedykolwiek dowiedzieli się, co się stało z Iwonę Wieczorek. Dlaczego? Bo cały czas nie ma ani jednego dowodu, który pomógłby nam wskazać sprawcę albo rozwiązanie. Oczywiście chciałbym, aby to się rozwiązało, ale od początku, odkąd zajmuje się tą sprawą, nie widzę żadnej nadziei na rozwiązanie - stwierdził w rozmowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz również: Jak wyglądała kłótnia Iwony Wieczorek w klubie? Paweł P. i Krzysztof Rutkowski przedstawili DWIE RÓŻNE wersje zdarzeń
Dziennikarz o sprawie Iwony Wieczorek. Czy jest szansa, że zaginiona żyje?
W rozmowie z "Faktem" Mikołaj Podolski wspomniał także o nocy zaginięcia Iwony Wieczorek, a dokładniej o miejscu, w którym po raz ostatni widziano wracającą z imprezy 19-latkę. Mowa o parku Reagana. Zdaniem Podolskiego w okolicy parku dość trudno byłoby "zakopać zwłoki czy zrobić komuś krzywdę niezauważenie". Według dziennikarza jest jednak "kilka procent szans", że komuś mogło się to udać. Podolski podkreślił, że nie ma dowodów, jakoby w noc zaginięcia Wieczorek miała wejść do parku Reagana. Jak jednak zdradził, wraz z Januszem Szostakiem od początku zakładali, że nastolatka feralnej nocy opuściła park i skierowała się w głąb pobliskiego osiedla - swoje przypuszczenia opierali jednak jedynie na poszlakach.
Podczas rozmowy Mikołaja Podolskiego zapytano także, czy jego zdaniem Iwona Wieczorek wciąż żyje. Według dziennikarza nie można ze stuprocentową pewnością założyć, że nastolatka nie żyje - choć jak przyznał, jest to "najbardziej prawdopodobny scenariusz". Podolski w wywiadzie stwierdził także, że tuż po zaginięciu Wieczorek została wybielona przez rodzime media.
Zostawiłbym kilka procent szans na taką możliwość [że Iwona Wieczorek żyje - przyp. red.]. Ona została dość mocno wybielona przez media w tym pierwszym okresie po zaginięciu. To nie była taka wzorowa dziewczyna, to była typowa nastolatka, bo też nie chcę jej demonizować. Śledczy też zakładali taki scenariusz zaraz po zaginięciu (...) - powiedział "Faktowi".
Dziennikarz w rozmowie zdradził, że jego uwagę zwrócił fakt, iż wizerunek Wieczorek opublikowano w mediach już w ciągu pierwszej doby po zaginięciu - co w 2010 było stosunkowo rzadkie. Jego zdaniem taki krok mógł wówczas zdenerwować lub nawet przestraszyć nastolatkę. - "Potem mogły się stać już różne rzeczy" - dodał.
Sprawa Iwony Wieczorek. Dziennikarz wylicza błędy w śledztwie
W rozmowie z "Faktem" Mikołaj Podolski opowiedział również o błędach, które jego zdaniem popełniono na początku śledztwa w sprawie Wieczorek. Zdaniem dziennikarza śledczy nie zagłębili się dostatecznie w życiorys Iwony. Jak stwierdził Podolski, nastolatka dwa lata przed zaginięciem zaczęła imprezować w sopockich klubach, w tym położonym niedaleko Dream Clubu lokalu Organica, w którym bywał niesławny Krystek i jego znajomi. Zdaniem dziennikarza podczas imprez mogła nawiązać znajomości z różnymi ludźmi, w tym osobą, którą potem mogła spotkać w Dream Clubie.
(...) Mówię o potencjalnym gościu tych dyskotek. Może wiedział, gdzie mieszka Iwona i mógł pojechać na osiedle i tam na nią czekać. Mogła kogoś wkurzyć, wylać komuś drinka, czy nadepnąć na nogę, niekoniecznie za dużo wiedziała. Ja nie podejrzewam, że to było planowane zabójstwo (...)
Zdaniem Podolskiego śledczy niepotrzebnie zawęzili grono poszukiwań do osób, z którymi Wieczorek w noc zaginięcia bawiła się w klubie czy na ognisku, jednocześnie pomijając ludzi, do których pisała. Dziennikarz wspomniał, że nie sprawdzono wówczas dokładnie trasy przemarszu Iwony, koncentrując się jedynie na jej ostatnich etapach.
Według Podolskiego, na początku poszukiwań Wieczorek śledczy zbyt mocno skupili się na postaci Pawła P., zamiast dokładnie przesłuchać jej byłego chłopaka Patryka i nie sprawdzili wątku znajomego policjanta zaginionej. Podolski w rozmowie z "Faktem" nazwał także "porażką" moment, w którym Krzysztof Rutkowski zabrał dysk z komputera Iwony, co zaowocowało jego zniknięciem na kilka tygodni.