W ciągu zaledwie dwóch dni Barbara Kurdej-Szatan z nawiązką zdołała nadrobić tygodnie nieobecności w kolorowej prasie. Przebywająca właśnie na wakacjach na Zanzibarze celebrytka poczyniła dość niezręczny instagramowy post, który rozpętał w sieci istną burzę. Pozując na tle miejscowej ludności, Barbara przyrównała swojego synka do "króla", a przy okazji zareklamowała też wózek dziecięcy. Zamiast zastosować się do rad słusznie oburzonych internautów, odpowiedziała, że Zanzibarczykom pozowanie do zdjęć na Insta szalenie się podobało, a tak w ogóle to tubylcy, w przeciwieństwie do marudzących jej zdaniem Polaków, żyją według myśli "hakuna matata".
Teraz głos w tej budzącej sporo kontrowersji sprawie zabrała aktywistka Anna Wiatrowska- autorka edukacyjnego profilu Queerowy Feminizm.
Wiatrowska podjęła próbę wytłumaczenia Barbarze Kurdej-Szatan, dlaczego prezentowanie spłaszczonego postrzegania kultury Zanzibaru na profilach o milionowych zasięgach jest zwyczajnie krzywdzące i odczłowiecza miejscową ludność.
Barbara Kurdej-Szatan wstawia takie zdjęcia i mówi: rodzice są szczęśliwi, dzieci są szczęśliwe, a w ogóle to "hakuna matata". To nie jest ok. Redukowanie osób do tylko dobrych emocji i przedstawianie ich jako osoby, które się nie martwią i po prostu cieszą życiem, jest dehumanizujące i bagatelizuje problemy tamtych społeczności. Powiela to kolonialną dynamikę. Egzotyfikuje społeczność i przedstawia fałszywy, uproszczony obraz życia tam. Naprawdę polecam się doedukować w obszarze kolonializmu, syndromu białego wybawcy i białego przywileju. I naprawdę tutaj nie chodzi o to, że ktoś się na Ciebie uwziął - robisz po prostu rzecz, która jest społecznie szkodliwa i przynajmniej część osób próbuje to Tobie pokazać - czytamy na profilu Queerowy Feminizm.
Myślicie, że tym razem Basia lepiej przyjmie krytykę czy znowu stwierdzi, że problem leży w mentalności Polaków, a nie jej braku wyczucia?