Większość Polaków okres wakacyjny spędzi w górach albo nad morzem. Znaczna część z nich zdecyduje się odwiedzić Zakopane, w którym to niekwestionowaną atrakcją jest wizyta nad Morskim Okiem. Choć do jeziora można dojść na pieszo, wiele osób wciąż woli skorzystać z "atrakcji" i dociera tam konnym zaprzęgiem. Edyta Golec postanowiła zabrać głos w tej sprawie.
Wielokrotnie obciążano już furmanów karami sądowymi i zarzucano im znęcanie się nad zwierzętami. Na chwilę obecną świadomość turystów oraz furmanów niewiele się zmieniła. Opadające z sił zwierzęta to nierzadki widok w drodze nad Morskie Oko.
Edyta Golec staje w obronie wykorzystywanych koni
Żona Łukasza Golca skomentowała ostatnio całą sytuację. Członkini Golec uOrkiestra żyje na co dzień w Beskidzie Żywieckim, w którym jak przyznała, ten problem nie występuje.
Nie mieszkam na Podhalu. Mieszkamy w Beskidzie Żywieckim. U nas nie ma [takich rzeczy – przyp. red.], bo głównie mówimy tutaj o Morskim Oku. Myślę, że to jest praca dla wielu furmanów, którzy wożą i usługują - tłumaczyła w rozmowie z "Pomponikiem".
Edyta Golec stanowczo staje w obronie zwierząt.
Oczywiście krytykuję i zawsze będę krytykowała złe traktowanie zwierząt. Serce pęka, jak się widzi, jak te konie cierpią, bo może są niedożywione, słabe, przemęczone - wyznała.
Edyta Golec tłumaczy broni furmanów?
Niemniej jednak, gwiazda zna realia życia górali i w pewnym aspekcie stara się wytłumaczy , jak wygląda ich rzeczywistość.
Myślę, że większość właścicieli tych koni patrzy się z sercem, bo to jest ich chleb. Czasami zdarzają się różne wypadki [...] Jako dziecko ze wsi też mieliśmy gospodarstwo, mieliśmy barany. Schodziliśmy kiedyś z hal z tymi baranami i jedna owca padła nam na ziemi. Okazało się, że po prostu jej pękło serce. Czasem są takie sytuacje, których się nie przewidzi i to nie jest kwestia tego, że ktoś nie zadbał o to zwierzę - podsumowała.
Zgadzacie się z nią?