Edyta Górniak obiecywała, że zniknie z internetu, ale nie wspominała nic o telewizji. Dlatego też Polsat News postanowił zaprosić naczelną polską koronascpetyczkę, która w pamiętnym "lajwie" twierdziła, że w szpitalach leżą statyści, do programu Bogdana Rymanowskiego Gość Wydarzeń, by mogła skonfrontować swoje poglądy w rozmowie z byłym Głównym Inspektorem Sanitarnym - dr. Markiem Posobkiewiczem.
Warto w tym miejscu przypomnieć również, że Posobkiewicz, który zresztą sam był hospitalizowany z powodu zakażenia koronawirusem, był jedną z pierwszych osób, która publicznie skrytykowała wywody Górniak i to w dość oryginalny sposób, bowiem z pomocą... piosenki. Były Główny Inspektor Sanitarny nagrał specjalnie dla "diwy" ironiczny cover jej hitu sprzed lat To nie ja byłam Ewą.
Ja nie jestem statystą, powiem rzecz oczywistą, dosyć mam głupich tez, głupich tez, głupich tez, których wokół tak dużo jest - śpiewał.
Teraz więc, gdy przyszła okazja, by twierdząca, że pandemia to mistyfikacja, Edyta Górniak skonfrontowała swoje poglądy z poglądami Marka Posobkiewicza, wiadome było, że będzie to niezwykle ciekawe starcie.
Na samym początku Edyta została poproszona o profesjonalną ocenę wokalu Posobkiewicza, po czym jednak szybko przeszła do głównego tematu rozmowy, podkreślając ponownie, że jej słowa o "leżących w szpitalach statystach" zostały zmanipulowane.
Mam podejrzenia, czy to było na żywo. (śmiech) Po pierwsze, chciałam wszystkich pozdrowić. Ja troszeczkę obserwowałam to, co się wydarzyło po "lajwie". Byłam zdumiona tym, jak moje słowa zostały zmanipulowane. (...) Ktoś może zrozumiał tyle, ile potrafił. Może te wątki okazały się zbyt trudne. (...) Trudno było mi się odnieść do tego. Czekałam, aż ludzie sobie uświadomią, że to absurd. To zostało wyciągnięte z kontekstu. (...) Ludziom można wmówić największy absurd - tłumaczyła się na wizji, by następnie dodać:
Nie jestem zła na ludzi, jesteśmy w bardzo trudnym momencie życia. Nie mam żalu do tych, których to rozzłościło. Mam żal do tych, którzy nadali inny kontekst.
Na jej słowa zareagował Posobkiewicz, przedstawiając twarde dane:
Cieszę się z tych słów, które usłyszałem z pani strony. W chwili obecnej mamy ponad 20 tysięcy osób pod respiratorami i nawet więcej niż połowa z tych osób niestety może nie przeżyć. Jest już kilka tysięcy ofiar, kilka kolejnych tysięcy może być. Okres, który wszyscy przechodzimy, jest bardzo ciężki, jest wielu koronasceptyków, ludzi, którzy mówią, że pandemii nie ma. (...) Ale to, co mamy, jest faktem, jest pandemia. (...) Jeśli chodzi o słowa o statystach, oni mogą występować w ćwiczeniach, może być nawet manekin położony, ale to ćwiczenia. Ci wszyscy chorzy to autentycznie ludzie cierpiący i część z nich nie wyjdzie ze szpitala. Trzeba uważać, bo nawet, jeśli słowo będzie inaczej zrozumiane, to czasami to słowo może ranić. (...) Szczególnie dla tych, którzy stracili bliskich, to dla takich osób takie słowa mogą być raniące.
Edyta postanowiła jednak podważyć słowa byłego Głównego Inspektora Sanitarnego:
Jeśli 99% osób na świecie jest zdrowych, to ja bym poddała do dyskusji to, że mamy do czynienia z pandemią. (...) Po drugie, zakładnie tego, że umrze dużo osób, jest negatywny podejściem. (...) Przypomnę, że powiedziałam, że chorujemy. Natomiast my artyści mamy rolę taką, aby łagodzić obyczaje. Pan jako doktor może zrzucić chorobę na stres. (...) W tym roku ten stres został pomnożony do maksimum i dlatego tak mocno chorujemy. To, że nikt nas nie chroni pod względem psychologicznym, to jest katastrofa. Jesteśmy świadkami rozpadu świata. A te statystki powodują, że ludzie faktycznie mogą przyjąć to za prawdę.
Posobkiewicz przyznał Edycie rację, jeśli chodzi o zdrowie psychiczne, przy czym po raz kolejny zaznaczył, że wirus jest i można go przejść ze spokojem, co nie oznacza, że uda nam się przed nim uciec.
W wielu aspektach się zgadzamy, bo odporność i zdrowie psychiczne są ważne. Przez pandemię musimy ze spokojem przejść, bo przed wirusem nie uciekniemy. Spotkanie się z wirusem jest niemal równoważne z zakażeniem. Oczywiście, większość przejdzie zakażenie bezobjawowo, ale część bardzo ciężko - tłumaczył.
Następnie pojawił się ulubiony temat Edyty, czyli szczepienia:
Pan doktor powiedział, że każdy organizm jest indywidualny. Tak samo każdy organizm indywidualnie może reagować po szczepionce. Jeśli ktoś ją przyjmie i nastąpi reakcja śmiertelna, to będą tragedie. Ja nikogo nie namawiam do tego, aby brał szczepionki albo ich nie brał. Ja nie przyjmę takich szczepionek, dlatego że nikt nie daje mi gwarancji, czy przeżyję. Nie ma 100% pewności. Nie zmienię swojego stanowiska. Jeśli będę się musiała wyprowadzić z Polski, to to zrobię i zabiorę dziecko. Szkoda, bo mój syn jest wielkim patriotą, jest w szkole wojskowej. Ale nie zgodzę się na to, aby ktokolwiek aplikował coś w moje ciało, co jest niezbadane - zaznaczyła, po raz kolejny podkreślając, że nie da się zaszczepić na COVID-19.
Wówczas Marek Posobkiewicz zaprosił Edytę... na kawę, by móc osobiście przekonać ją, by zaufała lekarzom:
Zgadzam się z tym, że część osób po szczepionce może umrzeć. Wszyscy przecież kiedyś umrą. Ale mam nadzieję, że pani Edyta, skoro zaufała pani państwu i oddała syna do szkoły wojskowej, to zaufa też lekarzowi wojskowemu, jestem oficerem marynarki. Jeśli pozwoli się pani zaprosić na kawę, to możemy się umówić i wtedy wytłumaczę, zgodnie z sumieniem, czego się można bać, a czego nie.
Myślicie, że Edyta przyjmie zaproszenie?