Edyta Górniak świętuje właśnie 30-lecie swojej pracy artystycznej. Diwa próbowała swoich sił również za granicą, ale w tej dziedzinie jej największe osiągnięcie to "znajomość" z z Miley Cyrus i Codym Simpsonem.
Z okazji swojego jubileuszu udzieliła wywiadu Dzień Dobry TVN, w którym prowadząca bezpardonowo zarzuciła Górniak brak szczęścia do związków.
"Moje życie jest tak trudne, że wymagałoby bardzo mocnego charakteru od mężczyzny - żeby mógł się odnaleźć w moim świecie, żeby moja kariera nie stanowiła przeszkody, żeby nie pojawiała się zazdrość, rywalizacja - komentuje cierpko artystka. Niezależnie od tego, ile jestem w stanie unieść posągowych utworów, jestem bezbronna w codziennych sytuacjach i fajnie czuć to męskie oparcie".
Edyta skromnie jednak dodała, że bez wsparcia na męskim ramieniu udało jej się zbudować tak dużo, że może zabraknąć miejsca dla kogokolwiek nowego w jej życiu. Odpowiedziała też na pytanie, czy nie tęskni za wielką miłością.
"Chciałam odpowiedzieć coś dyplomatycznego, niech pomyślę. I don't believe in love anymore, but I'm back to lovers" - odpowiada kokieteryjnie Edyta.
Gwiazda ponownie nawiązała też do słynnego już wypadu na miasto z ekipą programu "My Way".
"Bawiłam się z różnymi osobami, a ponieważ ufam tej ekipie, to mogłam sobie pozwolić na jakieś fiflaki, szpagaty, wygłupy - dodaje enigmatycznie piosenkarka. Dawid jest ciepłym mężczyzną, on tak się tuli, tuli."
"Tak spędziliśmy wieczór właśnie. On się opierał, trochę przysypiał, trochę mnie rozśmieszał... Uroczy!" - podsumowuje pamiętną integrację gwiazda i zapowiada, że jeżeli będzie chciała ukryć przed światem swojego "lovera", to nikt jej nie znajdzie.
Zazdrościcie Edycie ekipy, z którą można pozwolić sobie na różne fiflaki i zakończyć je ucięciem komara na ramieniu?