Edyta Górniak stara się nie pozostawiać fanów w tyle, jeśli chodzi o jej życie i skrzętnie relacjonuje swoją odmienną rzeczywistość. Czy to ukazywanie kadrów z wojaży na drugi koniec świata, czy szerzenie osobliwych teorii spiskowych, największa diva polskiej sceny nie pozwala sobie na chwile wytchnienia, na porządku dziennym bombardując skonsternowanych użytkowników Instagrama swoim specyficznym kontentem.
Edyta Górniak zadzwoniła na numer alarmowy
W niedzielę celebrytka poczuła przemożną potrzebę, żeby donieść wielbicielom o niesłychanym przypadku, jakiego stała się świadkiem. Internautom ukazał się ogromny korek, który utworzył się na jednym z warszawskich skrzyżowań. Sytuacja była o tyle niewesoła, że przyczyną zatoru drogowego była niedziałająca sygnalizacja świetlna. Co gorsza, w pobliżu próżno było szukać funkcjonariuszy policji, którzy staraliby się opanować chaos. Zniecierpliwiona artystka dała upust swoim emocjom na InstaStory.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobaczcie ludzie. Warszawa, prawie centrum, nie działają światła. Nie ma policji, każdy jedzie, jak chce, każdy ma pierwszeństwo. Są znaki, ale jest to niebezpieczna sytuacja - narzekała.
Drugim pasażerem oprócz Górniak był jej syn Allan, któremu również nie spodobała się zaistniała sytuacja. Na kolejnej relacji można było usłyszeć rozmowę 19-latka z operatorem numeru alarmowego.
Dzień dobry. Chciałbym zgłosić, że na skrzyżowaniu Alei Niepodległości i Koszykowej jest generalnie duży raban, bo nie działają światła i każdy jeździ, jak chce. Chciałem to zgłosić ze względu na to, że tu się zaraz szybko wypadek wydarzy. (...) Nie mówię, że jest korek, ale że nie ma policji. Każdy na siebie trąbi, bo nie wie, jak jeździć - tłumaczył syn gwiazdy.
Allan ewidentnie nie spodziewał się odpowiedzi, którą usłyszał. Aspirujący DJ spotkał się bowiem z odmową zgłoszenia przyjęcia.
Rozumiem, proszę pana, ale to nie jest tak, że policja tam stanie - odparł operator.
Wtedy do akcji włączyła się Edyta.
Dzięki za pomoc. Dzięki! To jest w ogóle... - przerwała mu Górniak, po czym wybuchła kpiącym śmiechem.
Niestety nie było nam dane przekonać się, jaki był finał tej historii - kolejna relacja pochodziła już ze studia nagraniowego, gdzie matka z synem pracują obecnie nad wspólnym projektem.
Dziwi Was jej reakcja?