Cztery lata temu Edyta Górniak dobrowolnie udała się na emigrację do USA, mając na uwadze dobro dorastającego syna Allana. W Polsce było im coraz trudniej, głównie z uwagi na fakt, że były mąż Edyty i ojciec Allanka, Dariusz K., wciąż unikał powrotu do więzienia za zabicie kobiety na przejściu dla pieszych. Edyta słusznie stwierdziła więc, że Allanowi przyda się doświadczenie mieszkania i uczenia się za granicą. Oboje spakowali więc graty i wylecieli do Los Angeles, gdzie piosenkarka odetchnęła na tyle, że zaczęła myśleć o powrocie na scenę.
Od tamtej pory coś jednak ciągnęło ją do Polski. Edyta podjęła nawet pracę w The Voice of Poland, a Allan zdecydował, że pójdzie do polskiej szkoły wojskowej. Mimo to ich związki z Ameryką wciąż były bardzo silne. Doszło nawet do tego, że w dobie pandemii koronawirusa Edyta Górniak była zagrożona przymusowym pobytem w Stanach z uwagi na ograniczenia w podróżowaniu.
Światowa Edyta mówi, że mieszkanie w USA zostawiło w niej trwały ślad. W rozmowie z Faktem diwa wyznaje nieco skruszona, że przestawiła się na angielską składnię i angielski język. Już tak jest do nich przyzwyczajona, że nawet... myśli i śni w tym języku.
Zdarza mi się myśleć po angielsku, gdy jestem zdenerwowana. Jest mi po prostu szybciej w tym języku wyrazić siebie. Angielski jest prostszy w konstrukcji (...) Po angielsku zdarza nam się nawet śnić. No i przeklinanie po angielsku przychodzi znacznie łatwiej – wyznaje Górniak.
Mało tego, językowe problemy miewa także Allanek, który "bierze wannę", a nie "kąpiel".
Allan też często myśli i mówi po angielsku. Myli się i po polsku stosuje angielską składnię. Wciąż mówi: "Mama idę wziąć wannę". Nie walczymy z tym, bo to żaden grzech i nikogo nie rani – dodaje diwa.
Macie jakieś pomysły, jak to jest myśleć i śnić po angielsku?