Pod koniec lat 90. drogi Edyty Górniak i Adama Sztaby się przecięły. Oboje byli wówczas na początku swojej muzycznej kariery. Ona świeżo po Konkursie Piosenki Eurowizji, on zaś studiował na Uniwersytecie Muzzycznym Fryderyka Chopina. W rozmowie z Żurnalistą dyrygent przyznał, że wówczas zbliżyli się do siebie również prywatnie.
Jak spędzasz tyle czasu ze sobą, to naturalne, że ludzie się do siebie zbliżają. A przebywaliśmy ze sobą naprawdę dużo, były też wyjazdy zagraniczne i sporo koncertów kameralnych. (...) Myśmy się inspirowali. To był fajny czas. Byliśmy młodzi, ja miałem 24 lata, Edyta - zdaje się - jest starsza ode mnie o trzy lata. W takim wieku jeszcze mało wiesz o życiu, wszystko cię fascynuje. (...) - wspomina muzyk.
Przypominamy: Edyta Górniak przed laty ukrywała romans z Adamem Sztabą. Rozstając się, miała nazwać go niedojrzałym i nieodpowiedzialnym
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Adam Sztaba zdradza, dlaczego Edyta Górniak nie podbiła zagranicznego rynku
W wywiadzie Adam Sztaba rozgadał się też na temat kariery Górniak. Zapytany o to, czego jej zabrakło do tego, by podbić zagraniczny rynek muzyczny, udzielił obszernej odpowiedzi.
Jak już nie pracowałem z Edytą, mniej więcej w roku 2000 czy 2001, ona pracowała już nie z producentami londyńskimi, tylko amerykańskimi i nagrywała jakąś piosenkę. Mówię o tym dlatego, że to był chyba taki pierwszy moment u Edyty, że dostała taki feedback od producentów, że nie do końca kupują jej wokal. (...) Zdarzały się różne nieporozumienia wynikające z tego, że ona tutaj była gwiazdą, a tam jednak cały czas przecierała szlaki. Nie wiem, czy powodem mogło nie być to, chociaż to może trochę naiwnie brzmi, że ona tam próbowała wprowadzić te polskie zasady, a tam na innym levelu się z ludźmi dyskutuje. Może być też tak, że oni rzeczywiście może liczyli, że ona będzie taką seksbombą i zacznie się trochę bardziej skąpo pokazywać. I to będzie taki rodzaj dance'u wzbogaconego cielesnością, i ona w to nie poszła - zastanawia się na głos.
Poruszono również kwestię sławetnego hymnu, który artystka wykonała podczas mundialu w 2002 roku. "Mazurek Dąbrowskiego" w jej wykonaniu przeszedł co prawda do historii, jednak nie dlatego, że był udany. Rozpisywano się wówczas, że brzmiał on jak pieśń żałobna i to dlatego nasi piłkarze ponieśli w starciu z Koreą tak sromotną klęskę.
Adam Sztaba ujawnia prawdę o hymnie, który Edyta Górniak zaśpiewała na mundialu
W podcaście Żurnalisty Sztaba przekonywał, że to, co usłyszeliśmy ponad dwie dekady temu, nie było do końca winą Edyty. Kompozytor wrócił wspomnieniami do tego, co się wówczas wydarzyło.
FIFA zaproponowała zaśpiewanie hymnu na meczu Polski z Koreą i Edyta się bardzo ucieszyła i zapytała mnie, czy nie podjąłbym się zrobienia aranżacji. Ja stwierdziłem, jeżeli byłaby to orkiestra symfoniczna, to bardzo chętnie spróbuję coś z tym zrobić - zaczął.
Okazuje się, że z nieznanych przyczyn zrezygnowano z orkiestry symfonicznej.
Dzień przed wylotem pada informacja, że nie ma orkiestry symfonicznej. Podstawowa rzecz tak naprawdę, kto akompaniuje Edycie, nie ma orkiestry symfonicznej. Kto jest w związku z tym? Jest orkiestra dęta złożona z żołnierzy, półprofesjonalna - wspomina.
Adam sygnalizuje, że pojawił się pomysł, by Górniak zrezygnowała z występu, jednak ostatecznie zdecydowano się zaryzykować.
Edyta stwierdziła, zresztą parę osób ją namawiało do zmiany decyzji, że za dużo jakby już poszło newsów, za dużo ludzi się już nastawiło na to, że ona będzie - tłumaczy Żurnaliście i kontynuuje:
Na miejscu okazuje się, że to są naprawdę amatorzy. Orkiestra stoi tam, Edyta stoi na drugim końcu stadionu, odbywa się próba przy pustym stadionie. Przychodzą ludzie z boku i mówią: "Wow, ale nieprawdopodobne, że to jest wasz hymn, niesamowite". No i teraz tak. Zaczyna się mecz, wypełnia się stadion publicznością, jest przepotworny huk, wszyscy, którzy byli na stadionie, to wiedzą, co się dzieje. No i Edyta zaczyna śpiewać, i nic nie słyszę. Oczywiście to się zupełnie wszystko rozmywa. Ja oglądałem to na ekranie i słyszałem to, co wszyscy słyszeli, czyli nie wiadomo, o co chodzi. I to jest koniec historii - kończy opowieść, która położyła się cieniem na karierze artystki.
Myślicie, że Edyta powinna była zrezygnować z występu?