Edyta i Cezary Pazurowie, podobnie jak wielu innych celebrytów z rodzimego podwórka, traktują media społecznościowe jak pamiętnik, w którym chwalą się niemalże każdym istotnym (lub nie) wydarzeniem. Wśród publikowanych przez nich treści znaleźć można oczywiście ujęcia z egzotycznych podróży, a takich małżonkowie mają na swoim koncie już całkiem sporo. Podczas gdy inni znosili polskie zimowe warunki atmosferyczne, para na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia spakowała walizki i odleciała w stronę słonecznych Malediwów.
Pazurowie prędko zatęsknili za lazurowymi wodami i już na początku lutego ponownie popędzili na pokład samolotu, który zabrał ich na tę samą rajską wyspę. Zakochani nie oszczędzali na luksusach - pobyt w wybranym przez nich hotelu to wydatek rzędu 35 tysięcy złotych za tydzień dla pięcioosobowej rodziny. Najwyraźniej ogromne sumy nie są niczym strasznym dla gwiazdorskiej pary, ponieważ wraz z pierwszymi dniami kwietnia wyruszyli na podbój Zanzibaru.
Zanim Pazurowie wylądowali na należącej do Tanzanii wyspie, napotkali małą przeszkodę w samolocie.
Czekamy w samolocie, mamy godzinę opóźnienia, dlatego że kontrolerzy strajkują - informowała na bieżąco Edyta.
Na szczęście małżonkom udało się szczęśliwie dotrzeć do celu, dzięki czemu mogli pochwalić się obserwatorom widokami pięknej plaży i basenu. Celebrytka pokazała również tatuaż z henny, który sobie sprawiła, oraz wnętrza luksusowego apartamentu.
Edyta i Cezary nie poszli śladem kolegów z branży i nie dali się złapać na oszustwa "słynnego" Wojtka z Zanzibaru. Zamiast tego małżonkowie z dziećmi zatrzymali się w jednym z ośrodków położonych nad samym oceanem, dzięki czemu codziennie mogą budzić się do widoku rajskiej plaży za oknem. Do dyspozycji gości luksusowej willi są m.in. quady oraz skutery wodne do wypożyczenia, masaże, beach bar oraz basen. Za taki komfort turyści muszą być gotowi zapłacić minimum... tysiąc złotych za noc. Tygodniowy pobyt w hotelu dla dwóch osób, na przykład w sierpniu, to natomiast wydatek rzędu co najmniej 8 tysięcy złotych.
Mają dobrze?