Od pamiętnego spotkania Edyty Pazury (niegdyś Zając) z Cezarym Pazurą, do którego doszło w pociągu relacji Kraków-Warszawa, minie w tym roku 18 lat. W tym czasie celebrytce udało się znaleźć sposób na siebie i rozwinąć skrzydła: nie dość, że została menadżerką Czarka, to jeszcze para się influencerstwem i stworzyła autorską markę perfum.
Z biegiem lat Cezaremu i Edycie udało się udowodnić wszystkim niedowiarkom, że połączyło ich coś znacznie głębszego niż tylko przelotny romans. Para wychowuje dziś gromadkę dzieci, a rodzinnym szczęściem ochoczo chwalą się w social mediach. Warto jednak przypomnieć, że gdy przed laty gwiazdor w atmosferze skandalu ciągnął na salony młodszą od siebie o ćwierć wieku partnerkę, mało kto wróżył ich związkowi świetlaną przyszłość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Początki małżonków do łatwych bynajmniej nie należały, a wszystko przez medialną nagonkę, z którą przyszło im się zmierzyć. W najnowszej serii pytań i odpowiedzi Edyta wróciła pamięcią do tamtych czasów, przyznając, że gdy stawiała pierwsze kroki w show biznesie miała poważne opory przed rozwinięciem skrzydeł. Jak wyjawiła jednej z obserwujących, dopiero z biegiem lat uzbroiła się w twardszą skórę i uwierzyła w siebie.
Czy zawsze byłaś pewna siebie i wiedziałaś, co chcesz osiągnąć? - brzmiało pytanie.
Zawsze byłam ambitna - to na pewno, ale brakowało mi pewności siebie, bo przez pierwsze lata bycia z moim mężem byłam kreowana na ten "czarny charakter" i "kretynkę z PKP", co (bądźmy szczerzy) nie ułatwia budowania pewności siebie - napisała.
Przy okazji celebrytka podzieliła się światłą radą, którą wzięła sobie do serca.
W końcu usłyszałam jedną, bardzo mądrą rzecz, która naprawdę ułatwiła mi życie i wiarę w siebie. "Jeżeli ktoś ma problem z tobą, to jest jego problem, a nie twój".