Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat mogliśmy obserwować, jak Edyta Pazura ze skromnej pasażerki PKP relacji Kraków-Warszawa przemieniła się w instagramową celebrytkę z prawdziwego zdarzenia. Dziś ukochana Cezarego Pazury bez większych oporów wykorzystuje media społecznościowe w celach marketingowych, jednocześnie oddając niekiedy pole do dyskusji swoim zagorzałym wielbicielkom. Kolejna okazja do rozmowy, tym razem głównie na tematy okołoświąteczne, nadarzyła się podczas najnowszej sesji Q&A na koncie Pazury. Padły jednak i nieco bardziej wnikliwe pytania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Edyta Pazura o relacji z medycyną estetyczną
Poza zmianą wewnętrzną Edyta ewoluowała też rzecz jasna pod względem zewnętrznym. Ciekawa jej sekretów pewna internautka zapytała więc wprost, czy wspomagała się przy tym "czymś inwazyjnym na twarz". Pazura nie zwlekała z odpowiedzią.
Co to znaczy "inwazyjnego z twarzą"? Dbam o nią: lasery, mezoterapia, stymulatory. Bo twarz to moja wizytówka. Nigdy jednak nie miałam operacji twarzy, bo najzwyczajniej w świecie mi się to nie podoba. Może nie jestem pięknością, mogę się komuś nie podobać, ale uważam, że mam oryginalną urodę i nie chcę mieć uśmiechu jak Joker czy brwi pod czoło, co obecnie króluje wśród kobiet. Pewnie to się podoba, ale mnie nie. Uważam, że wszystko jest dla ludzi, ale w granicach rozsądku.
Przypomnijmy: Edyta Pazura pozuje w ubraniach córki, a fani zachwycają się jej odkrytym brzuchem: "CO ZA SYLWETKA" (FOTO)
Czy niektóre panie z show bizu powinny się poczuć urażone słowami o uśmiechu Jokera i brwiami pod czoło?