Monika Sobień-Górska, żona Roberta Górskiego, postanowiła przyjrzeć się nieco bliżej działalności żony najpopularniejszego sportowca w Polsce. By jak najlepiej poznać Ann, wzięła nawet udział w organizowanym przez celebrytkę obozie. Pojawiła się tam jednak incognito, nie zdradzając, że zamierza napisać o niej książkę. To właśnie w Dojo Stara Wieś mogła obserwować między innymi fascynację "Lewą". Przyznała, że niektóre z fanek trenerki wręcz ubóstwiają Annę.
Jest też spora część, która rzeczywiście jest tak zapatrzona w swoją idolkę, że kreują społeczność podobną niemal do kościoła pod wezwaniem Lewandowskiej. Ale z moich obserwacji wynika, że nie to jest napędzane przez samą Annę, a właśnie jej fanki, które wzajemnie nakręcają się w tym festiwalu uwielbienia - mówiła w rozmowie z "Faktem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W "Imperium Lewandowska" autorka rozprawia się także z dzieciństwem trenerki. Ann wielokrotnie wspominała bowiem, że w jej domu nigdy się nie przelewało. Sobień-Górska podważa jednak to stwierdzenie, twierdząc, że dotarła do informacji, które mogą sugerować, że "pochodziła z dobrze sytuowanej rodziny". W książce opisane zostały również biznesy "Lewej" i jej imponująca droga do fortuny, którą udało jej się w ciągu ostatnich lat zgromadzić.
Menedżer Lewandowskiej komentuje publikację na jej temat
Mimo że "Lewa" i jej team wiedzą już o książce, a sama Ann miała okazję udzielić autorce szczerego wywiadu, to tak naprawdę nie wiedzą, co dokładnie znajdzie się na kartkach tej historii. W sprawie wypowiedział się już menadżer, Tomasz Zawiślak, który w rozmowie z "Faktem" stwierdził, że na początku byli zaskoczeni informacją, że taka publikacja w ogóle powstała.
Byliśmy zaskoczeni informacją o tym, że powstała książka o biznesach Anny Lewandowskiej. Nie znamy treści książki, ale wiemy, że prace nad nią zostały ukończone, ponieważ jej autorka zwróciła się do Anny Lewandowskiej z prośbą o wywiad. Mimo wcześniejszych wątpliwości Ania zgodziła się na rozmowę o swojej działalności, planach biznesowych i życiu w Barcelonie - mówił.
Dalej przyznał, że cały team nie może się doczekać, aż książka trafi w ich ręce. Zapowiedział również, że mają nadzieję, że nie znajdą się w niej nieprawdziwe informacje. Jeśli jednak taka sytuacja będzie miała miejsce, przekazał, że "będą stanowczo reagować".
Z niecierpliwością więc czekamy na książkę i mamy nadzieję, że takich fragmentów, które będą wzbudzać wątpliwości lub wprowadzać czytelnika w błąd będzie jak najmniej. W tym pierwszym przypadku zdajemy sobie oczywiście sprawę, że choć każdy ma jakiś obraz siebie, to ktoś inny może nas inaczej oceniać. Jeśli jednak pojawią się nieprawdziwe informacje w publikacji, będziemy stanowczo reagować. Biorąc pod uwagę poprzednią książkę autorki, domyślamy się, że pewnie także tutaj będą pojawiać się anonimowi rozmówcy. Mam nadzieję, że autorka przyśle nam książkę jeszcze przed premierą - skwitował Zawiślak w "Fakcie".
Myślicie, że mają się czego obawiać?