Nagła śmierć 31-letniego Liama Payne'a odbiła się w mediach bardzo szerokim echem. Jeszcze przed tragedią, która kosztowała muzyka życie, ekipa hotelowa informowała służby o jego "nieprzewidywalnym" zachowaniu. Według zdjęć ujawnionych przez argentyński dziennik "Clarin", w jego pokoju znaleziono m.in. kieliszek z "tajemniczą" substancją, biały proszek oraz folię aluminiową.
Zobacz też: Ujawniono przerażające zdjęcia z hotelowego pokoju Liama Payne'a. Na miejscu znaleziono m.in. biały proszek
Liam Payne nie żyje. Ekipa hotelu bała się o "zbyt niskie" barierki
Gdy na miejsce przybyli ratownicy, życia Payne'a nie dało się już uratować. W rozmowie telefonicznej ekipy hotelu ze służbami wyraźnie wybrzmiało, że obawiali się o bezpieczeństwo muzyka. Teraz serwis Daily Mail donosi, że jednym z powodów miały być "zbyt niskie" ich zdaniem barierki. Te mierzyły bowiem zaledwie 4 stopy, czyli około 122 centymetry, i "łatwo z nich wypaść".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że w rozmowie ze służbami ekipa poruszała temat balkonu w pokoju i tego, że może to zagrażać bezpieczeństwu gwiazdora. Niestety mieli rację.
Nie wiemy, czy życie gościa jest w niebezpieczeństwie. Ten pokój ma balkon i martwimy się, że może się coś stać - przekazywali.
Jednocześnie ujawniono, że w pobliżu ciała muzyka znaleziono trzy przedmioty: zapalniczkę, butelkę whisky i telefon komórkowy. Jeden z gości, który przebywał wówczas w tym samym hotelu, wspominał w rozmowie z BBC o hałasie i krzykach dobiegających z pokoju Payne'a. Widział też obsługę, która wchodziła i wychodziła z pokoju.