Od zaprzysiężenia nowego rządu Donalda Tuska minął dopiero miesiąc, ale politycy nie mogą narzekać na brak pracy. Nie opadły jeszcze emocje po zmianach w TVP i nieoficjalnej zmiany TV Republika w nową "starą Telewizją Polską", a media i Polacy zaczęli żyć kolejnym gorącym tematem. Chodzi oczywiście o zatrzymanie posłów Kamińskiego i Wąsika. To wystarczało, aby Polska znów się podzieliła, czego pokłosiem był marsz w Warszawie.
Premier miał pokazał, że panuje nad sytuacją
Aby uspokoić nieco napięte nastroje społeczne Donald Tusk udzielił wywiadu trzem największym telewizjom. W piątkowy wieczór odpowiadał na pytania Marka Czyża z TVP, Anity Werner z TVN i Piotra Witwickiego z Polsatu. Trzeba przyznać, że rozmowa była wielowątkowa i dotyczyła nie tylko ostatnich zawirowań na scenie stricte politycznej. Premier nie unikał tematu m.in. praw kobiet, w tym dostępu do aborcji oraz pigułki "dzień po".
W rozmowie z Plejadą Mirosław Oczkoś, specjalista w zakresie autoprezentacji, ocenił mową ciała Tuska podczas wywiadu. Na samym wstępie zauważył, że rozmowa była trochę "nudna" w porównaniu z burzliwymi politycznymi interakcjami, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Przyzwyczajeni jesteśmy do patologii, do tego, że politycy krzyczą, są nerwy i agresja. Odpowiadają wymijająco na pytania, a Tusk mówił spokojnie. Gdy miał problem z odpowiedzią, nawiązywał do swojej biografii. Zaczynał wypowiedź np. od stwierdzenia: "znacie mnie...", wychodził od szczegółu, ale później odpowiadał na pytanie. To są wyćwiczone triki. Chciał zbudować obraz człowieka, który nad wszystkim panuje, trzyma rękę na pulsie - wyjaśniał ekspert.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wypadł Donald Tusk?
Oczkoś zwrócił też uwagę na pewne nietypowe zachowania premiera.
Szukał odpowiedzi w przestrzeni, błądził po podłodze, co było wbrew zasadom wystąpień publicznych. Później podnosił wzrok na poszczególnych dziennikarzy. Z tym, że nie odpowiadał jednemu, tylko zaczynał odpowiedź od tej osoby, od której usłyszał pytanie, i przenosił wzrok na pozostałych - oceniał.
Według specjalisty Tusk zrealizował cel, którym miało być tonowanie nastrojów. Wstąpienie ocenia jako "przemyślane i dobrze przygotowane". To oczywiście zasługa nie tylko rozmówcy, ale również dziennikarzy, którzy nie wywierali zbędnej presji.
Każdy szanujący się dziennikarz czy komentator rozumie, że w 30 dni pewnych rzeczy nie da się zrobić. Natomiast Donald Tusk na pewno nie uciekał od odpowiedzi na żadne pytanie - podsumował.
Czas pokaże, czy premierowi rzeczywiście udało się uspokoić Polaków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo