Im bliżej do koronacji Karola III, tym media częściej zwracają uwagę na księcia Harry'ego i Meghan Markle, którzy w gorącej Kalifornii "dystansują się" od życia rodziny królewskiej. Wychodzi im to średnio, ale przynajmniej starają się stwarzać pozory "niezaangażowanych". W poniedziałek na przykład pojawili się na meczu Lakersów, gdzie uchwyciła ich tzw. kiss cam.
Wtedy też 20 tysięcy osób zgromadzonych na meczu mogło zobaczyć tę krępującą chwilę, gdy Meghan dyskretnie odsunęła Harry'ego przy próbie pocałunku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Harry próbuje całować Meghan publicznie - ekspertka analizuje mowę ciała
Media zwracają uwagę na fakt, że było to pierwsze ich publiczne wyjście od momentu ogłoszenia planu koronacji księcia Karola. Biorąc pod uwagę to oraz protokół, w ramach którego żyli Harry i Meghan, takie "odtrącenie pocałunku" nie wydaje się niczym dziwnym. Judy James w rozmowie z "The Mirror" podkreśla, że para zachowuje się wciąż tak, jakby dopiero co zaczęła się ze sobą spotykać.
To jak na pierwszych randkach, gdy para wysyła sobie zalotne sygnały, wykorzystuje zbliżenie swoich głów i oczu, żeby pokazać sobie poziom zaangażowania - czytamy jej analizę. Język ciała w tej sytuacji jest wyraźny, nawet dość romantyczny, ale pokazuje również, że to Meghan przejmuje inicjatywę, jeśli chodzi o odrzucenie pocałunku przed kamerą, na który to Harry wydaje się bardziej niż chętny.
Judy James chwali też Harry'ego za to, że gdy został tak "odtrącony", to zrobił do kamery "komediowy grymas", akceptując fakt, że to jego żona przejęła inicjatywę w chronieniu ich prywatności. To miał być wyraźny sygnał tego, że jest pogodzony z jej "odmową".
Podobno wszystko wyszło tak naturalnie, bo Meghan wciąż korzysta ze swojego arsenału bycia flirciarą:
To zabawne i czułe zasygnalizowanie. Meghan udaje się co prawda "odeprzeć" pocałunek, ale nadal wybiera chichot i flirt, aby pokazać swój poziom przywiązania - konkluduje Judy James.
Też już zaczynacie żałować, że Meghan nie będzie na koronacji?