Nie milkną echa najnowszego miniserialu Netfliksa, w którym Meghan Markle i książę Harry zdecydowali się opowiedzieć swoją historię po raz kolejny. W dokumencie poruszono temat rasizmu, walki z mediami, a także chłodnego stosunku członków rodziny do Sussexów. Royalsi nie skomentowali oficjalnie ataku, jednak wiele źródeł donosi, że są wściekli przez to, co zobaczyli. Ekspertka od mowy ciała przeanalizowała zachowanie samych zainteresowanych i doszła do zaskakujących wniosków.
Pierwszy odcinek dokumentu rozpoczyna się od nagrania księcia Harry'ego z lotniska w Londynie. Już tam Judi James zauważa, że ten wygląda jak ocalały lub świadek katastrofy.
Jego mowa ciała sugeruje, że jest w głębokim szoku, do tego stopnia, że nie pamięta nawet, jaki jest dzień tygodnia. Oddech sugeruje stres, jego mowa sygnalizuje natomiast zmieszanie. Przewraca oczami i wystawia język. Gdy grający w tle fortepian, nagle przerywa, Harry zrywa się i dopytuje, co się stało. Zachowuje się jak ocalały wyczołgujący się z wraku - tłumaczy Judi James.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zwierzenia Meghan Markle według ekspertki są równie dramatyczne. Kobieta zwróciła uwagę na włosy zawinięte w ręcznik, niepokojące dłubanie w paznokciach, a także marszczenie twarzy podczas szeptania do kamery. Westchnienia i problemy z wyduszeniem z siebie zdania porównała do aktora, któremu zaschło w gardle na scenie.
Judi James podkreśla, że zarówno Meghan, jak i Harry doskonale grają na emocjach, podobnie jak inni celebryci robią to w mediach społecznościowych, gdy dzielą się swoimi głębokimi przemyśleniami. W dokumencie zauważyła wiele tandetnych czarno-białych ujęć opowiadających o ich związku, które są przeplatane opowieściami o krzywdzie, jaką im wyrządzono. To skłoniło ekspertkę do porównania dokumentu do mizernej komedii romantycznej.
Ich historia miłosna brzmi jak komedia romantyczna, poza dziwnymi wypowiedziami Harry'ego, który staje się coraz bardziej zły, wzburzony i zdenerwowany. Książę przechodzi od zakochanego mężczyzny do faceta pełnego złości i niechęci do prasy, a jego łzawy język ciała przechodzi całkowitą, liniową zmianę - podsumowała ekspertka.
Macie podobne wrażenia?