Program "Królowa przetrwania" jest na dobrej drodze, aby zapisać się w historii jako jeden z najbardziej dramogennych formatów polskiej telewizji. Do drugiego sezonu show zaproszono celebrytki, które umiejętność rozkręcania afer mają opanowaną do perfekcji. Ostatnio na świeczniku znalazła się Eliza Trybała, która w mediach społecznościowych żaliła się montaż programu, twierdząc, że"90% scen" z jej udziałem to "tylko złe momenty". Była gwiazda "Warsaw Shore" podkreśliła, że wiele scen z jej udziałem, które miały pozytywny wydźwięk nie zostało pokazanych w telewizji.
Co byście zrobili, gdyby tylko pokazywano was w negatywnym świetle? Gdybyście otworzyli się przed kamerami, opowiedzieli o swoich najtrudniejszych przeżyciach, płakali, zwierzając się innym - ale nic z tego nie zostało pokazane? Gdyby historie innych uczestniczek były przedstawione po kilka razy, a wasza w ogóle? Gdybyście byli osobą pozytywną, empatyczną, wspierającą innych, ale w programie tego nie widać? Gdybyście dawali z siebie 100% w konkurencjach, odnosili sukcesy, ale na ekranie pojawiali się tylko na sekundę albo wcale? - zastanawiała się Trybała.
PRZYPOMNIJMY: Eliza Trybała jest sfrustrowana sposobem, w jaki ukazano ją w "Królowej przetrwania": "90% scen to tylko ZŁE MOMENTY"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eliza Trybała tłumaczy się z oświadczenia o montażu i subtelnie uderza w Schreiber
Niedługo później na Instagramie pojawiły się wynurzenia Marianny Schreiber, która odniosła się do wpisu Elizy Trybały. Celebrytka zastanawiała się, "czy montaż ma wpływ na to, jak jesteśmy pokazywani", zaznaczając, że według niej uczestniczki "Królowej przetrwania" same wystawiły sobie świadectwo "zachowaniem, relacjami, współodczuwaniem, wsparciem, rozmową i zasadami".
Jeżeli przez daną ilość dni w programie zachowujesz się w zgodzie z własnym sumieniem, to nawet gdyby montaż pokazał 1/5 Ciebie, wówczas nie powinno się mieć pretensji, no bo nie masz sobie nic do zarzucenia. I tutaj nasuwa się takie słynne powiedzenie: każdy jest kowalem własnego losu. Dostajesz szansę i tylko od ciebie zależy czy z niej skorzystasz. A skoro z niej korzystasz w najgorszy możliwy sposób, to potem nie dziw się, że nikt nie będzie tego krył i, że będziesz odbierana tak, a nie inaczej (...). Żaden celebryta nie powinien mieć pretensji do produkcji czy montażu, a tylko i wyłącznie do siebie. To lekcja do odrobienia, by zacząć być lepszym człowiekiem - napisała Schreiber.
Zdaje się, że wypowiedź Marianny lekko zdenerwowała Elizę, która postanowiła odnieść się do swojego wcześniejszego oświadczenia i jednocześnie subtelnie nawiązać do słów "koleżanki" z programu. Ukochana Trybsona zasugerowała, że jej wpis nt. montażu został źle zinterpretowany i podkreśliła, że "kocha siebie".
Ciekawe, jak niektóre osoby nagle stają się ekspertami od wszystkiego, zwłaszcza gdy mogą się podpiąć pod cudze nazwisko. Może zanim ktoś zacznie moralizować, warto nauczyć się czytać ze zrozumieniem? Bo jeśli ktoś wyciąga wnioski, których tam nie było, to problem tkwi nie w montażu, a w interpretacji - rozpoczęła.
A teraz do wszystkich, którzy chyba nie zrozumieli mojego przekazu: Ja kocham siebie! Uwielbiam siebie taką, jaka jestem. Jestem zajebistą osobą, mam dystans do siebie i uwielbiam oglądać siebie na ekranie. Bo czemu miałoby być inaczej? Przez 11 lat w show-biznesie nie musiałam nikogo udawać, nikomu się podlizywać, ani grać pod publiczkę. To dlatego mam wokół siebie ludzi, którzy mnie kochają - zarówno w realnym życiu, jak i tutaj, na Instagramie. I za to jestem ogromnie wdzięczna. A cała reszta? No cóż... mogą mnie co najwyżej pocałować w mój zgrabny tyłeczek. Jestem Eliza przez wielkie "E" - prawdziwa, szczera i zawsze w formie - skwitowała celebrytka.
![](https://www.pudelek.pl/_next/static/images/logoContentQuality-afa907d44f84ea65..png)