Elton John to chodząca legenda. Brytyjczyk ma na swoim koncie sześć nagród Grammy, Oscara, Złoty Glob i cztery Brit Awards. Miliony sprzedanych płyt czynią z niego supergwiazdę, ale i bardzo bogatą osobę. Wielu uważa jednak, że to tytuł szlachecki przyznany przez królową Elżbietę w 1998 roku stanowił prawdziwe przypieczętowanie jego roli we współczesnej popkulturze. Choć dziś może już spokojnie odcinać kupony od dawnej sławy, to nadal nie zamierza jednak spoczywać na laurach.
Kilka miesięcy temu Elton John wyruszył w swoją ostatnią trasę koncertową, po której ma się podobno udać na zasłużoną muzyczną emeryturę.
Pożegnalna trasa koncertowa 72-letniego artysty cieszy się rzecz jasna ogromną popularnością. Nie inaczej było w przypadku koncertu Eltona w Auckland w Nowej Zelandii, gdzie tamtejszy stadion aż po same brzegi został wypełniony przez tłumnie zgromadzonych fanów wokalisty. Niestety, w trakcie występu doszło do przykrej sytuacji. W pewnym momencie Elton John stracił głos.
A stało się to, gdy Elton chciał zaśpiewać utwór Daniel, ale nie był w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
Właśnie straciłem głos. Nie mogę śpiewać. Muszę już iść. Przepraszam. Tak mi przykro - wyznał jedynie, odchodząc od fortepianu w stronę zejścia ze sceny.
Elton John nie był w stanie zaśpiewać, ale zrobiła to za niego publiczność zgromadzona w Mount Smart Stadium, co podziwiać można na wideo z koncertu, które obiegło już sieć.
Prędko też wyszło na jaw, że kilka godzin przed koncertem u Eltona Johna zdiagnozowano silne zapalenie płuc. 72-latek nie miał jednak zamiaru się poddawać i po dłuższej przerwie wrócił na scenę.
Nie wiem, jak długo jeszcze mogę śpiewać. Obiecuję, że spróbuję - wyznał wówczas.
Następnie za pośrednictwem instagramowego profilu ponownie przeprosił fanów, ale też i podziękował im za okazane wsparcie.
Grałem i śpiewałem z całego serca, dopóki mój głos dawał radę. Jestem zawiedziony, zdenerwowany. Jest mi po prostu przykro. Dziękuję za całe wsparcie, jestem dozgonnie wdzięczny - czytamy.