Elżbieta Romanowska kilka dni temu znalazła się w centrum medialnego zainteresowania. Przejęcie przez nią posady prowadzącej "Nasz nowy dom" po nagłym zwolnieniu Katarzyny Dowbor wywołało lawinę komentarzy, a internauci wprost pisali, że format bez dziennikarki będzie nie do obrony. Wszystko jednak jeszcze przed nami, bo aktorka dopiero będzie mogła pokazać, jak sprawdzi się w tej roli.
Zobacz: "Nasz nowy dom". Elżbieta Romanowska przerywa milczenie: "Jestem zestresowana i OSZOŁOMIONA"!
Elżbieta Romanowska mówi, że nie chce "zastępować" Katarzyny Dowbor. Ma inny plan
Wczoraj informowaliśmy, że Elżbieta Romanowska postanowiła po raz pierwszy zabrać głos w ogólnopolskiej dyskusji na temat jej nowej posady. Nie ukrywała, że jest "zestresowana i oszołomiona" ilością komentarzy, które pojawiły się w sieci, jednak zaapelowała też, aby dać jej kredyt zaufania.
Przypomnijmy: Michał Zaczyński gorzko o zastępstwie za Katarzynę Dowbor: "Doświadczenie i profesjonalizm to sprawy TRZECIORZĘDNE"
Teraz z kolei udzieliła pierwszego wywiadu od pamiętnego ogłoszenia o zmianie prowadzącej "Nasz nowy dom". W obszernej rozmowie z Plejadą Romanowska przyznaje, że od dawna była fanką formatu kojarzonego z Katarzyną Dowbor, a historie uczestników często wzruszały ją do łez. Dziś to będzie już jej zadanie, a o tym, dlaczego zdecydowała się przyjąć propozycję Edwarda Miszczaka, mówi tak:
Ta decyzja wymagała ode mnie zastanowienia, ale ja lubię wyzwania. (...) Przyznaję, że kiedy dowiedziałam się, o co chodzi i że to właśnie rola prowadzącej "Naszego nowego domu" jest tą, którą pan dyrektor Edward Miszczak i Telewizja Polsat chcą mi powierzyć, byłam zaskoczona. Podejmowaniu decyzji towarzyszył oczywiście strach przed tym, czy podołam. Nie ulega wątpliwości, że to pani Katarzyna Dowbor razem z ekipą tworzyli ten program od początku.
Ela zapewnia też, że nie ma zamiaru "zastępować" poprzedniczki, bo nie o to w tym wszystkim chodzi. Ma bowiem nadzieję, że ludzie polubią jej naturalny flow i nie będzie musiała wchodzić w czyjeś buty.
Nie mam zamiaru zastępować pani Kasi, bo tego nie da się zrobić - to ona przez 10 lat była twarzą tego programu. Będę się starać dać z siebie inną jakość i kontynuować to, co już zostało stworzone. To nie będzie to samo, bo każda z nas jest inna, ale też nie chodzi o to, żebym próbowała naśladować panią Kasię, bo ona jest jedna, wyjątkowa. To nie wyszłoby na dobre żadnej z nas, a przede wszystkim nie wyszłoby na dobre programowi i rodzinom, które będziemy odwiedzać, bo nie byłoby już autentyczne. Chcę skupiać się na bohaterach i razem z całą ekipą sprawić, że będzie im żyło się lepiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Elżbieta Romanowska wspomina spotkanie z Edwardem Miszczakiem. "Odważne decyzje będą komentowane"
Jednocześnie Romanowska wspomniała, że była gotowa na medialny szum wokół jej nowej roli, jednak ma nadzieję przekonać do siebie widzów. Ujawniła nawet, jak wyglądało jej spotkanie z Edwardem Miszczakiem, który zaangażował ją do misyjnego show.
To jest człowiek, który jest związany z telewizją od wielu lat. Ma ogromne doświadczenie i nie boi się ryzyka. Nie boi się podejmować ekstremalnych decyzji - jak widać - tłumaczy. Gdyby nie taka decyzja, nie rozmawiałybyśmy dzisiaj. Łatwo jest nam oceniać kogoś, nie znając pobudek, dla których podjął jakąś decyzję. W tym przypadku to właśnie pan dyrektor ściągnął na siebie największą falę krytyki, ale podejrzewam, że tak jest w każdej firmie, w każdej branży. Odważne decyzje będą komentowane i nie przypadną do gustu każdemu. Rozmowa, którą przeprowadziłam z panem Miszczakiem, odbyła się w bardzo przyjaznej atmosferze, otrzymałam dużo wsparcia i ogromnej dawki pozytywnej energii. Mam nadzieję, że nie zawiodę pokładanych we mnie nadziei i wypełnię zadanie, jakie mi powierzono jak najlepiej.
Dowiadujemy się jeszcze, że aktorka musiała nieco zmienić najbliższe plany, bo planowanie nagrań wymaga oczywiście pewnych poświęceń. Z ekipą programu jeszcze się nie spotkała, ale, jak twierdzi, chętnie "chwyci za młotek, gdy będzie trzeba coś rozwalić".
Chętnie się czegoś nauczę. To też podobno dobry sposób na rozładowanie negatywnych emocji. Mam nadzieję, że ekipa będzie wyrozumiała i otwarta na odrobinę szaleństwa, które we mnie siedzi. Sama jestem odrobinę przerażona, ale też podekscytowana tą przygodą, która jest przed nami wszystkimi.
A Wy jesteście podekscytowani?