Ósma edycja Rolnik szuka żony dobiegła końca. Wiemy już, że miłości w randkowym show nie znaleźli Elżbieta i Marek. Choć w sercu rolniczki z początku zapłonął ogień, żar szybko przygasł. W finale zawiedziona kobieta w gorzkich słowach opowiedziała o tym, jak zachowywał się jej partner, kiedy telewizyjnych kamer nie było w pobliżu.
Medialna sława Elżbiety trwa w najlepsze. Po jej wyznaniu o tym, że Marek namawiał ją, by "zrobiła sobie botoks" oraz siedział i tylko "przeglądał TikToka", przyszedł czas na rozmowę z Na Żywo.
Rolniczka zdradziła tygodnikowi, że spotkanie z Markiem po tym wszystkim, co przeszli, było dla niej wyzwaniem:
Ogromnie bałam się ostatniego spotkania z Markiem i mocno przeżywałam fakt, że musieliśmy usiąść obok siebie podczas nagrania finałowego odcinka - wyznała.
Wypomniała mu też wspomniane wcześniej rozleniwienie:
Tylko siedział na kanapie z telefonem. Po dwóch tygodniach wiedziałam, że każde z nas żyje osobno. A też bywał dla mnie przykry.
Teraz Elżbieta chce się odciąć od przeszłości. Ma jej w tym pomóc sprzedaż dotychczasowej posiadłości, w której nagrywane były odcinki programu. Jak się okazuje, pozostali kandydaci walczący o jej względy nie zostawili jej samej w nieszczęściu:
Muszę dojść do siebie. Na szczęście mam wsparcie dzieci oraz moich dwóch kandydatów, Stanisława oraz Ryszarda. Nie spełnię swojego pomysłu, by otworzyć agroturystykę. Dojrzewam do tego, żeby zacząć nowe życie, ale gdzie indziej. A z Markiem kontaktu nie mam i mieć nie zamierzam - kończy.
Myślicie, że Marek jej odpowie?