Elżbieta Zapendowska przez lata obecności w show biznesie dała się poznać jako osoba, która nie boi się mówić tego, co myśli. Po raz koleiny udowodniła to podczas najnowszego wywiadu w podcaście "Wojewódzki&Kędzierski", w którym opowiadała też o skomplikowanych relacjach z córką.
Specjalistka od emisji głosu poświęciła wiele miejsca Edycie Górniak, która była niegdyś jej wychowanką. Punktem wyjścia do rozmowy o Edzi był jej syn, Allan Krupa, który niedawno wydał pierwszy singiel. Jemu zresztą też się oberwało.
Ma 18 lat i parcie na szkło pewnie. Bardzo chce robić to, co zaczął. Nie wiem, czy go rynek nie zabije, bo są lepsi. Ale też ma 18 lat i wychował się w takich warunkach, w jakich się wychował. Przy takiej matce, która plecie takie bzdury, że pół świata się śmieje - stwierdziła jurorka.
Jak masz ojca tak trudnego jak Darek Krupa i matkę znaną w takiej skali, to całe dzieciństwo w tabloidach łącznie z tym, że nawet obs*ana pielucha Allana była na okładkach, to nie powinniśmy być wyrozumiali, że on ma patodziedzictwo, na które nie zapracował? - wtrącił Wojewódzki.
On nie dostał ode mnie wpie*dolu. Powiedziałam o dykcji. Powiedziałam, że szczeny nie urywa, też nie zachwyca - tłumaczyła Elżbieta.
Na pytanie prowadzących, co nie wyszło w karierze Górniak, Zapendowska odparła, że "wszystko". Zarzuciła jej też hipokryzję oraz instrumentalne traktowanie ludzi.
Oprócz warunków (wokalnych - przyp. red.) już wszystko zaczyna więdnąć. (...) Biedna dziewczyna, która się zapędziła w jakieś samouwielbienie. Wiem, jak ona nie szanowała ludzi. Jeżeli ja jadę na koncert Edyty i ona mnie wywołuje z rzędu, a muszę stanąć i się ukłonić... ja tego nie znoszę (...). Nie wiem, co jej się w głowie tam stało, pod tą kopułką wydarzyło się tyle rzeczy, których nie da się odkręcić...
Odcięła się od ludzi życzliwych i zawodowych. W Opolu pracowała z orkiestrą. Traktowała ich potwornie jak najgorszych pastuchów, którzy grają na złych fujarkach, po czym wychodzi do publiczności, mówi "wspaniała orkiestra" i się zachwyca (...). Myślę, że tak było od początku, tylko to ukrywała, ona to taiła - uważa jurorka.
Zapendowska nie zostawiła też suchej nitki na bliskim koledze Edyty, Rafale Brzozowskim. Wymieniła go jako "przykład wokalisty bez rozumu".
To jest mój ulubieniec, cukiereczek. Kiedy jeszcze go widziałam, to widziałam taką przepaść, taki przeciąg, że tam brakuje, tam nie szaleją komórki. Jest podlizywaczem. Po prostu nie cierpię tego - stwierdziła nauczycielka śpiewu.
Podzielacie jej opinię czy uważacie, że przesadziła?