Elżbieta Zapendowska, chociaż zakończyła już swoją przygodę z telewizją, wciąż pozostaje aktywna medialnie i chętnie wypowiada się na temat rodzimych gwiazd sceny muzycznej. W jednej z ostatnich rozmów z Pudelkiem oceniła szanse Justyny Steczkowskiej na wygranie Eurowizji, mówiąc, że jej show na pewno zostanie zapamiętane. Z kolei w wywiadzie dla Żurnalisty skrytykowała Sylwię Grzeszczak.
Sylwia Grzeszczak nie jest wybitna. Jest bardzo zdolną wokalistką, która śpiewa pierdoły głupie i beznadziejne - stwierdziła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W podcaście Żurnalisty poruszono także temat zarobków w "Idolu", który przyniósł jej rozpoznawalność i był jednym z chętniej oglądanych talent-show. Zapendowska ujawniła, że za udział w jednym odcinku otrzymywała 1000 zł brutto, co po odliczeniach wynosiło około 800 zł. Dla przypomnienia, Kuba Wojewódzki dostawał wówczas 1500 zł za odcinek. Całe jury w pewnym momencie zgłosiło się po podwyżkę.
Kolejny 1000 zł. Ja wiem, że stacja zarobiła, ale od tego jest stacja, żeby zarabiać, a żołnierzyki są od tego, żeby zapie*dalać - ucięła.
Elżbieta Zapendowska krytykuje Polsat za podejście do "Idola"
Zapendowska nie kryła także swojego krytycznego podejścia do stacji Polsat, określając ją jako "wiejska telewizja". W rozmowie z Żurnalistą podkreśliła, że nie ogląda obecnie tej stacji, więc nie wie, czy coś się zmieniło. Dodatkowo skomentowała nieudany powrót "Idola" w 2017 r., sugerując, że producenci celowo nie promowali programu, co przyczyniło się do jego porażki.
Uważam, że producenci nie dali rady i że był taki zamysł, żeby położyć ten program. Tak mi się wydaje. Ludzie nawet nie wiedzieli, że ten "Idol" był. Nie było żadnej reklamy. Ten program był w środę... Uważam, że tam było parę bardzo ciekawych ludzi, których można było wylansować. Oddali ich w ręce menedżerów, którzy nie wiadomo co z nimi zrobili, ale ich nie ma na rynku. Mnie się wydaje, że w zamyśle było położenie tego programu, żeby już do niego nie wracać - przyznała.
Zgadzacie się z nią?
