Elżbieta Zapendowska zyskała rozpoznawalność głównie dzięki programowi Idol, w którym od samego początku surowo oceniała uczestników marzących o sławie. Z biegiem czasu właściwie nic się nie zmieniło: trenerka wokalna do tej pory bezlitośnie rozprawia się z tymi, którzy uważają, że mogliby zrobić globalną karierę.
Przypomnijmy: Elżbieta Zapendowska nie wróży Rafałowi Brzozowskiemu sukcesu: "Nie każdy sympatyczny chłopak powinien śpiewać"
Oprócz ciętych ripost znakiem rozpoznawczym krytyczki muzycznej są okulary z grubymi szkłami. Powód jest prozaiczny: Elżbieta Zapendowska ma dużą wadę wzroku, jaskrę i zaćmę. Niestety, z biegiem lat jest coraz gorzej: Zapendowska straciła wzrok w jednym oku.
Nie widzę na jedno oko i pogodziłam się z tym. Nie histeryzuję. Przyzwyczaiłam się do faktu, że tracę wzrok. Ostatnio odwiedziłam poleconą lekarkę i usłyszałam od niej: "Gdyby przydarzyło się to pani jakieś 20 lat temu, operowalibyśmy. Teraz już nie" - opowiada w rozmowie z Plejadą.
Elżbieta Zapendowska mówi, że najgorszy jest dla niej fakt, że nie widzi już efektów swoich lekcji. Owszem, może trenować innych, ale emocje rozpoznaje już tylko po głosie.
Gdy traci się wzrok, wszystko jest trudne. Zwłaszcza gdy się pracuje, a ja nadal pracuję. To, że nie widzę twarzy osób, które śpiewają, jest dla mnie potwornym problemem, bo nie widzę emocji, mogę je tylko usłyszeć - mówi, ale zaraz dodaje humorystycznie: W życiu prywatnym często żartuję, że czego nie dowidzę, to sobie "doobrażę".
Problemem w jej sytuacji nie są pieniądze, a fakt, że na leczenie jest po prostu za późno. 74-letnia Zapendowska pogodziła się z powolną utratą wzroku:
Dużo mnie to kosztowało. Za zastrzyk płaciłam dwa tysiące, nic mi nie pomogło. Zrezygnowałam, stwierdziłam, że trzeba się pogodzić z tym, co zostało dla mnie zaplanowane - mówi Plejadzie.