Miniona 72. gala wręczenia nagród Emmy była inna niż dotychczasowe. Wszystko rzecz jasna ze względu na nadal szalejącą na świecie pandemię koronawirusa i rygorystyczne obostrzenia, którą są z nią związane. Ceremonia musiała się jednak odbyć. Organizatorzy zadbali więc o to, by zachowane zostały wszystkie zasady bezpieczeństwa i z tego właśnie powodu gala rozdania "telewizyjnych Oscarów" odbyła się online.
Na widowni nie zabrakło kartonowych znanych i lubianych, wśród których pałętał się prowadzący Jimmy Kimmel. Choć w zasadzie większość nominowanych na wynik oczekiwała w domowych pieleszach, kilka osób otrzymało ten zaszczyt i osobiście pojawiło się w studio rozdania nagród, by ogłosić werdykt dla danej kategorii. Tym samym pierwszą osobistością, która zjawiła się u boku Kimmela w Staples Center była Jennifer Aniston, nominowana w kategorii "najlepsza aktorka w serialu dramatycznym" za rolę w The Morning Show.
Niestety, tym razem Jen musiała obejść się jedynie smakiem, bowiem statuetkę zgarnęła 24-letnia Zendaya za rolę w bezapelacyjnym hicie, Euforii.
Mimo to Aniston tradycyjnie oczarowała, dumnie krocząc w kierunku studia w prostej, czarnej sukni zaprojektowanej przez Johna Galliano dla francuskiego domu mody Dior. Odsłonięty dekolt zdobił mieniący się srebrnymi kryształami naszyjnik, a całość wykończyły klasyczne sandały na szpilce. Tym samym 51-letnia aktorka po raz kolejny udowodniła, że minimalizm wcale nie oznacza nudy.
Jeszcze przed samą galą Aniston pochwaliła się na Instagramie trwającymi przygotowaniami do ceremonii, publikując zdjęcie, na którym w piżamie i maseczce na twarzy radośnie popija trunek z bąbelkami. Będąc już odpicowaną w kreację od Diora, relacjonowała również kulisy wręczenia "telewizyjnych Oscarów", fotografując się z zamaseczkowanymi "pomocnikami".
Kiedy Jen swoje już zrobiła, popędziła prosto do domu, gdzie zrzuciła z siebie elegancką suknię i przyodziała kwiecisty szlafrok. Tym samym można rzec, że jednego wieczoru Aniston pokazała się w aż trzech kreacjach.
Ikona?