W środę wieczorem Telewizja Polska wyemitowała długo zapowiadany film Sylwestra Latkowskiego pod tytułem Nic się nie stało, który ma być niejako odpowiedzią na dokument braci Sekielskich o pedofilii w Kościele.
Latkowski przygląda się sprawie Krystiana W., pseudonim "Krystek", który aktualnie odsiaduje wyrok za gwałt. Mężczyzna był kolegą i pracownikiem Marcina T., pseudonim "Turek", współzałożyciela sopockiej Zatoki Sztuki.
W filmie padają stwierdzenia, że w klubie kwitł "przemysł pedofilski". 14-letnie dziewczynki ubrane jedynie w bieliznę miały się huśtać na huśtawkach nad głowami gości i dostawać za to pieniądze.
Jak to możliwe, że do miejsca, w którym miały dziać się takie rzeczy, masowo zjeżdżali przedstawiciele świata show biznesu? Czy jest prawdopodobne, że nie wiedzieli o uprawianym tam rzekomo procederze? Zwłaszcza że klub przyciągał klientów między innym poprzez skojarzenia seksualne. W spocie promującym Zatokę Sztuki widać nagie kobiety leżące w pościeli i nagiego mężczyznę w wannie z pianą oraz stół zastawiony alkoholem. Pojawia się hasło "weekend experience!".
Ten film reklamowy mógłby być reklamą domu publicznego. Miałem za to sprawę karną wytoczoną przez Marcina T., bo powiedziałem, że to jest ku*widołek, a nie żadna "zatoka sztuki" - mówił w filmie Latkowskiego prezydent Sopotu, Jacek Karnowski.
Czy gdyby nie "wsparcie" celebrytów, klub miałby szansę rozwinąć działalność na taką skalę? Można odnieść wrażenie, że nie. Chcąc nie chcąc, swoimi twarzami promowali przecież to miejsce.
Zobacz wideo: "Nic się nie stało". Reakcja prezydenta Sopotu. Jacek Karnowski o "królestwie koksu i botoksu"
W filmie pojawiają się zdjęcia celebrytów, którzy bawili się w klubie Marcina T. Na fotografiach widzimy między innymi Natalię Siwiec z Mariuszem Raduszewskim, Borysa Szyca, Adama "Nergala" Darskiego, Johna Portera, Kubę Wojewódzkiego z Renatą Kaczoruk, Tomasza Iwana, Liroya, Skibę oraz Blankę Lipińską, która była "opiekunką dziewczyn" w The Roof będącym vipowską imprezownią na dachu Zatoki Sztuki. Celebrytka zajmowała się też sprzedażą miejsc w lożach. W filmie pada następujące stwierdzenie: "Ona przecież sprzedawała loże po 14 tysięcy złotych, to była kopalnia pieniędzy".
Celebryci tak chętnie odwiedzali Zatokę Sztuki, ponieważ organizowano w niej rozmaite wydarzenia "kulturalne". Z założenia klub miał być "strefą artystyczną umożliwiającą organizację wernisaży, wystaw, koncertów i spektakli".
Zamierzenia, przynajmniej na papierze, były wyszukane i górnolotne. Pomysłodawcy Zatoki Sztuki w ofercie pisali, że wystylizują obiekt na międzywojenny dworek z plażą, niczym w latach 20. Dużo pisali o przyszłej pracy twórczej, terapeutycznej i ogromnym wsparciu w kręgach artystycznych. Wspominali, ze górna kondygnacja klubu będzie składała się z komfortowych i świetnie wyposażonych pracowni artystycznych - taras, gdzie potem toczyły się najostrzejsze imprezy - mówi Latkowski w swoim dokumencie.
Stało się to przykrywką do działań pedofilskich, stręczycielskich czy produkcji prostytutek - czegoś bardzo strasznego. Wernisaże, koncerty, to też była bardzo fajna przykrywka do ściągania ludzi, którzy korzystali z tego procederu - dodaje Karnowski.
Twórcy Zatoki Sztuki bardzo dobrze przemyśleli swoją strategię marketingową. Stworzyli miejsce, które idealnie wpasowywało się w potrzeby celebrytów. W Zatoce można było się rozerwać, zrelaksować, obcować z kulturą i dobrze zjeść.
Na oficjalnej stronie internetowej klub chwali się, że "promuje młodych artystów, debiutantów, ułatwia kontakt z profesjonalnymi artystami, organizuje warsztaty dla dzieci, młodzieży i osób dorosłych". Do wynajęcia były też komfortowe apartamenty.
Obiekt Zatoka Sztuki Centrum Art & Business usytuowany jest przy pięknej piaszczystej plaży i oferuje stylowe pokoje z oknami sięgającymi od podłogi do sufitu, przez które można podziwiać wspaniałe widoki na Bałtyk. Nowocześnie urządzone wnętrza pokoi utrzymane są w odcieniach szarości. W każdym pokoju znajduje się stylowa łazienka z przeszkloną kabiną prysznicową. Niektóre pokoje oferują słoneczny balkon i wolno stojącą wannę. Wnętrza z widokiem na zatokę stworzone z myślą o komforcie i wygodzie - czytamy.
Goście Zatoki mogli także rozpieszczać swoje podniebienia daniami z restauracji.
Pysznie i zdrowo. (...) Codziennie świeże i starannie dobrane produkty zapewniają smak i przyjemność jedzenia.
W skład Zatoki wchodzi też "beach klub".
Nasz Klub Plażowy stworzony został z myślą o tych, którzy potrzebują dopieszczenia i relaksu - piszą twórcy pod zdjęciem dwóch atrakcyjnych dziewczyn na leżakach.
W klubie na plaży organizowano wydarzenia artystyczne, zapraszano muzyków, rzeźbiarzy, malarzy, fotografów i przedstawicieli innych rodzajów sztuki. Oferowano atrakcje sportowe, takie jak siatkówka plażowa czy zajęcia jogi. Zrelaksować można się było też w specjalnej "ekskluzywnej strefie" szampana. Ponadto w Zatoce Sztuki organizowano pokazy mody, konferencje, szkolenia, bankiety, spotkania firmowe, a nawet wesela.
Pomysł na Zatokę Sztuki zrodził się z pasji i chęci zbudowania instytucji kultury niezależnej od miejskich czy państwowych środków finansowych, niepodlegających układom politycznym czy środowiskowym (...). Nasz projekt zyskał duże poparcie środowiska artystycznego, nie tylko lokalnego, ale ogólnopolskiego (...). Udało nam się połączyć różne aspekty w jedną spójną całość, stając się jednym z najbardziej rozpoznawalnych i pożądanych miejsc w Polsce - chwalą się na stronie twórcy Zatoki.
Pomimo tak bogatej oferty, miejsce raczej nie cieszy się uznaniem "zwykłych" klientów. W opiniach Google ludzie zwracają uwagę na wysokie ceny, kiepską obsługę i snobistyczną atmosferę.
"Odradzam każdemu", "Miejsce cieszy się dość słabą sławą, ceny z kosmosu", "Tak nieprzyjemnej, niemiłej i gburowatej obsługi nie spotkałem jeszcze nigdy", "Jedna gwiazdka to i tak za dużo", "Miejsce jest okupowane przez ludzi prostych w obyczaju i guście. Tzw. szpan, lans, nu pagadi" - czytamy w komentarzach.
Potwierdza to nasz informator.
To było szpanerskie miejsce, w którym modnie było się pokazać i oznaczyć na Instagramie - słyszymy.
Po środowej emisji filmu Latkowskiego na celebrytów padł blady strach. Momentalnie zareagowali blokowaniem komentarzy na portalach społecznościowych albo publikowaniem oświadczeń. Można odnieść wrażenie, że mieli je przygotowane już wcześniej.
W klubie Zatoka Sztuki w Sopocie eventy organizowały uznane marki, przez które byliśmy zapraszani i nasz udział w tych eventach miał charakter komercyjny - napisała Natalia Siwiec.
Jarosław Bieniuk, który także był stałym bywalcem tego miejsca i imprezował na jachcie Marcina T., również "stanowczo odcina się od sprawy". Z kolei Kuba Wojewódzki zapowiada wojnę z Latkowskim w sądzie.
Próbowaliśmy skontaktować się ze znanymi osobami, o których wiemy, że chętnie bywały w Zatoce Sztuki. Większość nie chciała z nami rozmawiać o sprawie. Jedna z topowych celebrytek stwierdziła, że "wypowie się, jak inni się wypowiedzą". Inna zgodziła się udzielić komentarza, jednak poprosiła, aby nie ujawniać jej nazwiska.
Zatoka Sztuki od samego początku istnienia przyciągała różne firmy, które szukały niebanalnego miejsca na organizację eventu. W momencie, kiedy w Warszawie kończy się sezon na imprezy, wszytko przenosiło się do Zatoki Sztuki. Swoje imprezy organizowała tam między innymi Rexona, Moet, Lotto czy Bacardi. Oczywiście ściągano też celebrytów, którym płacono za udział w takich imprezach, i to niemałe pieniądze.
W ciągu dnia był event marki, a wieczorem organizowano zazwyczaj zamknięte afterparty w drugim klubie właścicieli Zatoki, The Roof. Była to najlepsza miejscówka do tego rodzaju akcji promocyjnych i wiele firm chętnie korzystało z tego, co oferowała Zatoka - mówi w rozmowie z Pudelkiem.
Dziś ci sami ludzie, którzy wcześniej tak chętnie lansowali się w sopockim klubie, nabrali wody w usta i wolą, aby nie przypominać im, że bywali w Zatoce. Tymczasem gdy w 2015 roku wybuchła afera związana z Krystkiem, celebryci zorganizowali w mediach społecznościowych akcję poparcia o nazwie "Tak dla Zatoki Sztuki". Wśród nich byli m.in. Marek Koterski i jego syn "Misiek", Paweł Małaszyński, Jerzy Kryszak, Magdalena Cielecka, Grażyna Wolszczak, Marcin Perchuć, muzycy Afromental, Vox, Big Cyc czy Wiktor Zborowski, który dziś pisze, że tego żałuje, bo "nie wiedział, że działy się tam tak paskudne rzeczy".
Czy wszyscy ci ludzie byli tylko mało spostrzegawczy, niemądrzy, nieczytający gazet, czy też - jak chce Latkowski - wierzyli, że znanym wolno więcej? - zastanawia się publicysta Piotr Głuchowski na łamach Wyborczej.
Na to pytanie jeszcze długo możemy nie poznać odpowiedzi...