Poniedziałkowe starcie Polaków ze Słowakami na Euro 2020 wciąż jest tematem numer jeden w rodzimych mediach. Mimo wsparcia troskliwych WAGs oraz milionów kibiców, reprezentacja pod wodzą Paulo Sousy przegrała mecz z sąsiadami, tym samym skazując się na gniew i kpiące komentarze wielu fanów piłki nożnej.
Oprócz Wojciecha Szczęsnego, odpowiedzialnego za samobójczego gola, winą za przegraną rozgrywkę obarczany jest również Grzegorz Krychowiak. W 62. minucie meczu pomocnik otrzymał czerwona kartkę za sfaulowanie Jakuba Hromady, co poskutkowało usunięciem z boiska. Piłkarza nie zobaczymy także w sobotnim meczu z Hiszpanią.
Mimo ogromu hejtu, który spadł na sportowca, Krychowiak nie schował głowy w piasek. We wtorek 31-latek stawił się na konferencji prasowej na stadionie w Gdańsku, gdzie trenuje kadra.
Wczorajsza noc była dla mnie bardzo trudna - zaczął. Jesteśmy ludźmi, popełniamy błędy. Mój miał olbrzymie konsekwencje, dlatego krytykę biorę na klatę. Pracujemy dalej. Popełniłem wczoraj poważny błąd, który może pokrzyżować nam realizację założonych celów. Wczorajsza noc była dla mnie bardzo trudna. Jesteśmy ludźmi, popełniamy błędy. Mój miał olbrzymie konsekwencje, dlatego krytykę biorę na klatę. Pracujemy dalej. Najlepszą odpowiedzią jest kolejne spotkanie, choć będzie ono bardzo trudne. Hiszpania to wymagający zespół, z którym można zdobyć punkty, co pokazała Szwecja. Mimo że nie będę mógł zagrać, liczę, że koledzy osiągną dobry wynik w Sewilli.
Później skompromitowany piłkarz analizował faule, po których był karany żółtymi kartkami, a także stracone gole.
Pierwsza żółta kartka to było zatrzymanie kontrataku, bo dostałem złe podanie. Przy drugiej zrobiłem pressing bez żadnej agresywności, ale to był moment, kiedy trafiłem w stopę zawodnika, który akurat kopnął piłkę. Jest kilka sekund na podjęcie decyzji i moja okazała się niesłuszna.
Popełniłem błąd, ale było jeszcze kilka innych w tym spotkaniu. Przede wszystkim za łatwo traciliśmy bramki. Pierwszą po kilku błędach, drugą po stałym fragmencie gry, kolejnym zresztą. W momencie, kiedy strzeliliśmy gola, mieliśmy wiele dogodnych sytuacji i każdy czuł, że ta druga bramka wpadnie prędzej czy później. Błąd, który popełniłem, uprzykrzył nam życie i nie wygraliśmy.
Skruszony "Krycha" zapewnił, że w tej sytuacji nie zamierza się bronić, bo nie chce "wychodzić na klauna".
Nie przyszedłem tutaj, żeby opowiadać, że było coś pozytywnego, bo nie chcę wychodzić na klauna. Na pewno będziemy analizować to spotkanie, były rzeczy pozytywne i negatywne. Przeanalizujemy to i wyciągniemy odpowiednie wnioski. Pamiętam, że na mistrzostwach Europy we Francji wygraliśmy spotkanie z Irlandią Północną po słabym występie, ale zdobyliśmy trzy punkty. Gdybyśmy ze Słowacją strzelili drugiego gola, byłby to dobry mecz. To jest ta różnica.
Na koniec Krychowiak przyznał ze smutkiem, że zdaje sobie sprawę z faktu, iż polscy kibice stracili nadzieję na dalszy udział Polski w mistrzostwach. Sportowiec zaapelował do Polaków, aby mimo wszystko nie tracili wiary w jego drużynę.
Przed mistrzostwami była duża niewiadoma, więc teraz nie oczekuję od nikogo, żeby ktoś w nas wierzył. Najważniejsze, żeby w zespole była wiara. Nie chcę niczego obiecywać, zwłaszcza w futbolu. To jest rzecz niemożliwa. Każdy mecz jest trudny. Najważniejsze, żebyśmy osiągnęli pozytywny wynik.
Patrzę na was (dziennikarzy - red.) i nikt z was nie wierzy, że możemy osiągnąć sukces z Hiszpanią, ale tylko my, jako zespół, możemy wierzyć i zrobić niespodziankę. Jest w nas wiara, choć dzień po takiej porażce trudno dochodzi się do siebie. Najważniejsze, żeby teraz zregenerować się fizycznie i mentalnie. Ja źle spałem, dla innych zawodników była to też trudna noc, ale wszystko przed nami - zakończył Grzegorz Krychowiak.
Mecz Polski z Hiszpanią odbędzie się w najbliższą sobotę. Myślicie, że mamy jakieś szanse na wygraną?