Tegoroczna edycja Eurowizji zaczęła budzić w Polsce spore emocje, jeszcze zanim się w ogóle rozpoczęła. Na początku marca okazało się, że do Rotterdamu nie pojedzie zwyciężczyni The Voice of Poland, Alicja Szemplińska, a Rafał Brzozowski. Na tym roszady personalne się nie skończyły: kilka tygodni później Telewizja Polska podjęła decyzję o zerwaniu współpracy z Arturem Orzechem. W efekcie dziennikarz nie tylko przestał być prowadzącym Szansy na sukces, ale także pozbawiono go możliwości komentowania Eurowizji, czym zajmował się od 27 lat.
TVP szybko znalazła zastępców dla Orzecha, oferując komentowanie festiwalu Aleksandrowi Sikorze oraz Markowi Sierockiemu, który zresztą zastąpił dziennikarza w Szansie na sukces. We wtorek Sikora i Sierocki mieli okazję wykazać się w nowej roli podczas pierwszego półfinału Eurowizji. Jak wyszło? Nienajgorzej, biorąc pod uwagę, że krytyka internautów opiera się na zarzucie, że Sikora i Sierocki "to nie Orzech".
O dziwo zdaniem widzów lepiej poradził sobie mniej doświadczony Sikora. Sierockiemu zarzucono przekazywanie jedynie suchych formułek na temat zespołów i brak własnego komentarza, do czego zdążył przyzwyczaić fanów Eurowizji Orzech. W pewnym momencie nowy prowadzący Szansy na sukces zaciął się, gdy w wyniku problemów technicznych Irlandia zmuszona była wystąpić z małym opóźnieniem. Dziennikarz mógł wtedy liczyć na interwencję młodszego kolegi, który pomógł mu wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. Wpadki Sierockiego nie uszły uwadze internautów, którzy podzielili się swoimi spostrzeżeniami w licznych komentarzach.
Artura Orzecha ciężko zastąpić. I o ile Sikora jakoś to robi, to Sierocki już nie. Mówi niemal to samo. Trochę, jakby miał wyuczone formułki.
Jeżeli chodzi o duet komentatorów, to obawiałam się o Sikorę, a nawet dobrze komentuje. Sierocki nie jest zły, ale jego głos działa na mnie dość usypiająco. Przez te wszystkie lata przyzwyczaiłam się do Orzecha i trochę dziwnie ogląda się Eurowizję bez jego głosu.
W ogóle zamiast Orzecha mamy dwóch panów, którym chyba ktoś kazał mówić tak, żeby nie było tam żadnego osobistego komentarza. Wiecie, jak ze skryptu.
Niektórzy fani Eurowizji wyrazili nadzieję, że w przyszłości rola komentującego zostanie powierzona... wyłącznie Sikorze: Następną Eurowizję skomentuje całą Olek! Dobra robota!; Brawo Olek! Profesjonalna robota.
W relacji z półfinału 65. Konkursu Piosenki Eurowizji Paweł Piotrowicz z serwisu Onet Muzyka wypowiedział się w podobnym tonie. Jego zdaniem "czegoś brakowało".
I chociaż Sierocki jest profesjonalistą, czegoś brakowało – choćby dyplomatycznego, ale kiedy trzeba lekko ciętego komentarza Orzecha, jego bardziej publicystycznego podejścia do tematu. Za dużo było w tym też sztywności - napisał Piotrowicz.
A Wam jak oglądało się wczorajszy półfinał? Tęsknicie za Orzechem?