W tym roku to Telewizja Polska postanowiła zadecydować za cały naród, kto będzie reprezentować go przed milionami widzów na konkursie Eurowizji. Tak jak się wcześniej obawiano, stacja postawiła na swojego ulubieńca - Rafała Brzozowskiego. Wybór ten został natychmiastowo uznany za nietrafiony zarówno przez internautów, jak i bukmacherów, którzy nie dają prowadzącemu Jaka to melodia większych szans na awans.
Negatywną opinię na temat scenicznych podrygów Rafała Brzozowskiego zdają się niestety podzielać również obecni na miejscu reporterzy. W przeddzień drugiego półfinału konkursu Brzoza odbył obowiązkową próbę jurorską. Oceniana była ona przez akredytowanych dziennikarzy. Jak nietrudno się domyślać, pupilowi TVP nie udało się wykrzesać z nich większego entuzjazmu.
Według informacji podawanych przez portal eurowizja.org piosenkarz zaprezentował się całkiem przyzwoicie. Widać było ponoć, że przyłożył się do nauki choreografii. Udało mu się wyeliminować także psującą wcześniej całe dobre wrażenie zadyszkę. Rafał był na tyle pewny siebie, że pokusił się nawet o angielskie wstawki skierowane do panelu sędziów: "Hello Europe" i "Let's Ride" nawiązujące do tekstu piosenki.
Nawet te zabiegi nie były jednak w stanie zatrzeć negatywnego wrażenia, które pozostawił po sobie występ Brzozowskiego. Polskę uplasowano na 14. miejscu. Nie będziemy mieć żadnych szans na awans do finału, jeżeli scenariusz ten sprawdzi się w faktycznym konkursie. Jedyne co nam pozostaje, to wierzyć, że dziś wieczorem Rafałowi uda się zdobyć serca jurorów oraz telewidzów z pozostałych państw Europy.
Na tę chwilę na faworytów konkursu typuje się Włochy, Francję, Szwajcarię, Bułgarię, Islandię i Maltę.
Będziecie dziś trzymać kciuki za Rafała?