Rafałowi Brzozowskiemu oddać trzeba, że mimo, delikatnie mówiąc, chłodnego przyjęcia wyboru jego kandydatury na Eurowizję 2021 mocno zaangażował się w przygotowania do występu. Wokalista chętnie rozmawia z zagranicznymi mediami, promując swoją piosenkę, a przy okazji zyskując sobie nowych fanów. Brzozowski został już nawet doceniony przez widzów z zagranicy za "big daddy energy", którą rzekomo wydziela.
Niestety wiele wskazuje na to, że może być to jedyny sukces Rafała Brzozowskiego w tegorocznej edycji festiwalu piosenki Eurowizji. Po pierwszych próbach Polska zebrała sporo komplementów za oprawę graficzną utworu oraz efektowną choreografię, niestety, zdaniem osób, które miały okazję obejrzeć cały występ, Rafał nie poradził sobie zbyt dobrze wokalnie. Ostatecznie, po próbach wszystkich uczestników drugiego półfinału, w którym startujemy, Polska spadła na ostatnie miejsce w notowaniach bukmacherów pod względem szansy na awans do wielkiego finału.
Rafał Brzozowski wciąż nie traci jednak pozytywnego nastawienia, a cieplejszy odbiór piosenki przez zagranicznych fanów dodaje mu nieco otuchy.
Jestem po rozmowach ze społecznością europejską, z zagranicznymi dziennikarzami i tam jest naprawdę dobry odzew. Cieszę się, że im się ta piosenka podoba… W Polsce wiadomo, niektórzy hejtują, niektórzy mówią dobre rzeczy - ocenił Brzozowski w rozmowie z "Super Expressem".
Wokalista zapewnia, że stara się nie brać do siebie krytycznych głosów.
Hejt jest zawsze. Dostałem go sporo w tym roku, ale to zawsze motywuje do pracy, żeby się pokazać z jak najlepszej strony i cieszę się, że mam taką szansę - dodał.
Wierzycie w awans Brzozowskiego do finału?