W zeszłym roku przygoda Artura Orzecha jako komentatora Konkursu Piosenki Eurowizji dobiegła końca. Przynajmniej oficjalnie, bowiem pomimo głośnego zwolnienia z pracy w Telewizji Polskiej, dziennikarz relacjonował wydarzenie na swoim kanale w serwisie YouTube.
Z "tradycji" Orzech nie zamierzał rezygnować i w tym roku. 58-latek zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami zorganizował transmisję na żywo, podczas której na bieżąco komentował występy walczących w Turynie o zwycięstwo artystów.
W relacji Artura uruchomiony jest także czat, na którym słuchacze mogą dzielić się swoimi spostrzeżeniami. W sekcji komentarzy oprócz opinii na temat konkretnych występów pojawia się też sporo uwag dotyczących prowadzących tegoroczną Eurowizję. Internauci narzekają głównie na gesty i żarty, jakie serwują widzom Mika, Laura Pausini i Alessandro Cattelan.
Nieśmieszne są te żarty prowadzących; W tym roku fatalny dobór prowadzących; - wskazują niepocieszeni widzowie.
Podobne odczucia względem prowadzących ma także sam Orzech.
To nie moje poczucie humoru. Te żarty są jakieś takie sucharowate - ocenił podczas transmisji były pracownik TVP.
Dziennikarz nieprzychylnie wypowiadał się także na temat aktualnego komentatora Eurowizji, Marka Sierockiego. Po półfinałach Artur wytknął swojemu następcy niedoinformowanie w temacie gitar.
Podzielacie te spostrzeżenia?
Zobacz: Eurowizja 2022. Artur Orzech wytyka IGNORANCJĘ Markowi Sierockiemu: "Panie Marku, TRZEBA WIEDZIEĆ"