Za nami drugi półfinał Eurowizji, który tym razem okazał się dla nas niezwykle szczęśliwy. Krystian Ochman zakwalifikował się do finału konkursu, który odbędzie się już w sobotę. Zarówno fani, jak i dziennikarze mają nadzieję, że "River" zapewni nam nawet miejsce na podium.
Wraz z Krystianem Ochmanem do finału Eurowizji awansowało dziewięciu innych artystów, którzy już niebawem zawalczą o wygraną. Konkurs jak co roku można było oglądać na antenie TVP, a Jacek Kurski już pochwalił się na Twitterze słupkami oglądalności. W roli komentatorów ponownie próbowali się odnaleźć Marek Sierocki i Aleksander Sikora - wygląda na to, że poszło im lepiej niż rok temu.
Przypomnijmy: Eurowizja Junior 2021. Widzowie KRYTYCZNIE o komentatorach konkursu: "TRUDNO BYŁO TEGO SŁUCHAĆ"
Zanim panowie mieli okazję sprawdzić się w tej roli, Eurowizję co roku komentował Artur Orzech. Jakiś czas temu jego umowa z TVP została jednak rozwiązana w atmosferze skandalu, co poskutkowało utratą posady, którą piastował od lat. Co ciekawe, dziennikarz wciąż oddaje się ulubionemu zajęciu i chce komentować konkurs, co wyraźnie cieszy jego fanów. Teraz robi to jednak podczas własnych relacji w internecie, już bez błogosławieństwa publicznego nadawcy.
Artur Orzech chyba wciąż nie może wybaczyć odsunięcia go od komentowania, a ostrze ironii kieruje w stronę Sierockiego, a nie władz TVP. W jednej z najnowszych wypowiedzi Orzech wbił koledze z telewizji szpilę, sugerując, że ten nie ma dostatecznych kompetencji muzycznych. W pierwszym półfinale Eurowizji wystąpiła chorwacka artystka Mia Dimšić, która próbowała swoich sił z piosenką "Guilty Pleasure". Ostatecznie nie trafiła do finału, jednak uwagę dziennikarza przykuł komentarz Sierockiego na temat jej gitary. Komentator TVP miał bowiem stwierdzić, że nazwała gitarę Martin na cześć... ukochanego.
To nadinterpretacja, bo Martin jest po prostu znaną marką gitar, z której chętnie korzystają artyści. Artur Orzech wykorzystał więc szansę i wbił koledze po fachu subtelną szpilę, wytykając mu ignorancję i niewiedzę.
W pierwszym półfinale Chorwatka wystąpiła z gitarą. Pan Marek pozwolił sobie powiedzieć, że ta gitara ma na imię Martin, bo wszystkie dziewczyny nazywają swoje gitary imieniem swoich facetów. Martin to jest topowa marka producenta gitar akustycznych. Te gitary potrafią kosztować nawet do 50 tysięcy złotych. Także to, panie Marku, trzeba wiedzieć - skwitował z przekąsem.
Eleganckie?