Wyniki sobotniego finału Eurowizji obudziły w wielu Polakach najniższe instynkty. Wielu internautów oburzyło się na wieści, że ukraińskie jury nie przyznało Krystianowi Ochmanowi ani jednego punktu, zupełnie jakby nasi wschodni sąsiedzi byli co najmniej zobowiązani do docenienia występu naszego reprezentanta. Sprawa zrobiła się na tyle poważna, że głos zabrał w końcu nawet przedstawiciel ukraińskiego jury, który wytłumaczył, jak wyglądał proces podejmowania decyzji przez kapitułę.
Tocząca się w internecie dyskusja nie umknęła też uwadze Ewy Minge. Projektantka i osobowość medialna przytoczyła parę pierwszych z brzegu komentarzy, które przewinęły się po jej "feedzie". Zaczęła później dywagować nad prawdopodobną genezą decyzji ukraińskiego jury.
No to mamy wojnę w sieci polsko-ukraińską. Na szybko wybrane: "jak oni mogli?!", "niewdzięcznicy!", "wyszło szydło z worka ukraińskiego!!!" (...) i takie tam różne inne gratulacje dla jury ukraińskiego za nieprzyznanie Polakom żadnego punktu w głosowaniu podczas konkursu. Szczerze? Też mnie narodowy zryw poniósł przed telewizorem i także krew mi w żyłach urządziła sztorm chwilowy. Pewne reakcje są niezależne od rozumu. Ale po ostudzeniu emocji pomyślałam, że Krystian Ochman dał czadu i to jest najważniejsze!
Jury ukraińskie zrobiło, co chciało. Dlaczego? Może uczciwie uznali występ naszego genialnego Ochmana za niegodny i słaby? A może nieuczciwie za na tyle genialny, iż może im zagrozić, bo politycznie obok Ukrainy powinniśmy być faworytem. Niepolitycznie także szliśmy wysoko, notowania na rynku spekulacji były mocne, więc może wycięli konkurencje zawczasu. Wszystko są to tylko hipotezy, ale nerw dopadł nas okrutny i niestety napięte już polskie serca, bez wsparcia wielkiego z tego świata co to zapowiadał nam pomoc i z różnych politycznych względów hamuje, bo....mogą nie wytrzymać.
Minge podkreśliła jednocześnie fakt, który notorycznie zdaje się być pomijany. Ukraińscy widzowie jako JEDYNI w całej Europie przyznali Ochmanowi maksymalną liczbę punktów.
Po uszy siedzimy zatopieni w kryzysie gospodarczym, z ceną za bułki i masło jak za złoto, z kredytami szybującymi jak F16 i wścieka nas ten sąsiad pomału, który śmie robić zakupy w perfumerii. Jak to?! Wojnę ma przecież! Jakie perfumerie? Jesteśmy przerażeni, rozdrażnieni i nie dostaliśmy za nasz zryw narodowy 12-stu punktów... Kochani, tonujmy, tam nadal trwa wojna, której my tak bardzo się boimy, nie rozkręcajmy jej na terenie naszego kraju. Jest fatalnie, a będzie jeszcze gorzej i tylko zdrowy rozsądek może pomóc. Warto zauważyć, że obywatele ukraińscy przyznali nam 12 punktów... Ich gościmy, nie szanowne jury.
Myślicie, że uda jej się nieco ostudzić emocje?