Krystian Ochman od początku zyskał przychylność polskich miłośników Eurowizji. Gdy piosenkę "River" usłyszeli zagraniczni fani konkursu, stało się jasne, że zwycięzca "The Voice of Poland" ma w tym roku szansę odnieść ogromny sukces. Talent Ochmana docenili też dziennikarze, który dawali nam niemal pewny awans do wielkiego finału konkursu.
W czwartek wieczorem miejsce miał drugi półfinał tegorocznej Eurowizji i to wtedy Krystian Ochman wystąpił po raz pierwszy przed szeroką publicznością. Talent i niezwykłe wykonanie konkursowego utworu zapewniły mu awans do finału, co w porównaniu do naszych "sukcesów" z ostatnich lat już i tak jest sporym osiągnięciem.
Polscy i zagraniczni fani już od kilku godzin komentują występ Ochmana i przeważają opinie, że mamy w tym roku szansę na wysokie miejsce. Jak to zwykle bywa, w gąszczu pochwał pojawiło się jednak kilka krytycznych uwag, które nie miały nic wspólnego z piosenką czy samym wykonaniem Krystiana. Mowa o efektach specjalnych i całej oprawie technologicznej, którą po fakcie tak się szczycił Jacek Kurski.
W trakcie występu na ekranie pojawiały się efekty padającego deszczu oraz spływających kropli, a w drugiej części wykonania zastosowano generowane komputerowo pioruny i trzęsienie ziemi. Niestety to, co miało w teorii ubarwić występ Krystiana, zdaniem wielu polskich, ale też zagranicznych fanów było po prostu kiczowate.
"Te efekty nie były potrzebne", "Te kiczowate efekty nie były potrzebne... Po co to wszystko? Na szczęście talent broni się sam", "Wygląda to tak, jakby sześciolatek właśnie nauczył się korzystać z efektów programu PowerPoint", "Za dużo tych efektów specjalnych. Ochman i jego głos to perfekcja sama w sobie" - czytamy.
Pojawiały się też komentarze dotyczące choreografii "demonicznych" tancerek, które wystąpiły z Krystianem na scenie. W pewnym momencie jedna z nich nawet wpadła na wokalistę, co było efektem zamierzonym, ale najwyraźniej zostało odebrane inaczej. Niektórzy uznali to nawet za problem techniczny i chwalili Ochmana, że ani na moment nie stracił skupienia.
Zgadzacie się, że te wszystkie efekty nie były potrzebne?