Eurowizja to jeden z tych konkursów, w których Polska dotąd nie mogła poszczycić się szczególnymi sukcesami. Od czasu 2. miejsca Edyty Górniak w 1994 roku wysyłaliśmy na wielką scenę kolejnych reprezentantów, jednak żaden z nich nie zdołał nawet powtórzyć jej wyczynu. W tym roku pojawiło się jednak światełko w tunelu.
Nie jest tajemnicą, że reakcja zagranicznych dziennikarzy i fanów Eurowizji na piosenkę Krystiana Ochmana nieco poprawiła nasze morale. W pewnym momencie Polaka typowano nawet do zwycięstwa w rankingu bukmacherów, a już pierwsze próby przed konkursem entuzjazm ekspertów. Co prawda przewidywano, że wokalista będzie miał w tym roku sporą konkurencję, jednak pokładano w nim ogromne nadzieje.
Przypomnijmy: Eurowizja 2022. Krystian Ochman pozuje na turkusowym dywanie z "demonicznymi" tancerkami (ZDJĘCIA)
Sobotni finał Eurowizji 2022 rozpoczął się od minikoncertu jednej z prowadzących, Laury Pausini. Następnie widzowie konkursu tradycyjnie mogli zaś podziwiać paradę flag, podczas której nie zabrakło rzecz jasna uśmiechniętego od ucha do ucha Krystiana Ochmana. Następnie oficjalnie rozpoczęła się natomiast zacięta rywalizacja o tytuł zwycięzcy 66. Konkursu Piosenki Eurowizji w Turynie.
Widzowie finału Eurowizji tradycyjnie mogli być świadkami prawdziwego muzycznego widowiska. Podczas wydarzenia nie zabrakło bowiem żywiołowych choreografii, chwytliwych refrenów oraz imponujących efektów specjalnych. Eurowizyjną publikę bez wątpienia rozruszał występujący jako drugi reprezentant Rumunii, WRS. Wokalista na scenie wykonał energetyczny utwór "Llamame", który wzbogacił ognistymi tanecznymi ruchami. Francja tym razem postanowiła zawojować konkurs dość ekscentryczną propozycją formacji Alvan & Ahez. Artysta oraz trzy wokalistki na scenie zaśpiewali w języku bretońskim, a ich występ utrzymany był w mrocznym, a nawet nieco psychodelicznym stylu, przywodzącym na myśl celtyckie klimaty i nawiązującym do tradycyjnych ludowych opowieści.
Jedną z sensacji tegorocznej Eurowizji niemal od początku konkursu była reprezentująca Norwegię grupa Subwoolfer. Skryci pod maskami żółtych wilków wokaliści oraz towarzyszący im DJ Astronaut podczas sobotniego finału po raz kolejny mieli okazję popisać się żywiołową choreografią oraz przedstawić widzom alternatywną historię bajki o Czerwonym Kapturku w oryginalnym utworze "Give That Wolf A Banana".
Oczy fanów konkursu tradycyjnie z największą uwagą śledziły występy faworytów bukmacherów. W gronie mocnych kandydatów do zwycięstwa wymieniano m.in. duet reprezentujący tegorocznych gospodarzy konkursu - włoski duet Mahmud & Blanco, który na scenie wykonał nastrojową balladę "Brividi". Wokaliści wyraźnie zachwycili publikę w Turynie - z widowni dało się bowiem słyszeć, jak widzowie wraz z nimi podśpiewywali kolejne takty utworu. Jednym z najbardziej widowiskowych występów wieczora bez wątpienia były popisy reprezentującej Hiszpanię Chanel. Wokalistka, uznawana za jedną z faworytek, zelektryzowała publikę nie tylko rytmicznym wykonaniem utworu "SloMo", lecz również dopracowaną i miejscami dość skomplikowaną choreografią.
Niedługo po Hiszpance na scenie pojawiła się formacja Kalush Orchestra - przez wielu uważana za najmocniejszych kandydatów do wygranej w tegorocznym konkursie. Grupa wykonała będący połączeniem muzyki folkowej i rapu utwór "Stefania", który w związku z trwającą w Ukrainie wojną, stał się nieoficjalnym hymnem ludzi broniących wolności kraju.
Końcówka eurowizyjnego show prezentowała się naprawdę imponująco. Jako dwudziesta na scenę wkroczyła reprezentująca Szwecję Cornelia Jacobs, która dzięki emocjonalnej piosence "Hold Me Closer" i wyjątkowo prostej oprawie występu skradła serca widzów i została jedną z faworytek bukmacherów. Tuż po niej wystąpił kolejny rywal Krystiana Ochmana - Sam Ryder z Wielkiej Brytanii, który dzięki swojemu imponującemu głosowi oraz wpadającej w ucho piosence "Space Man" zjednał sobie sympatię widzów. Następnie widzowie w końcu mogli podziwiać wokalne popisy reprezentanta Polski, który zgodnie z oczekiwaniami, dał z siebie wszystko.
Po występach dwudziestu pięciu reprezentantów uczestniczących krajów oraz gościnnym występie ubiegłorocznych zwycięzców, grupy Maneskin, przyszła pora, by poznać wyniki głosowania poszczególnych krajów. Polska swoje 12 punktów przyznała reprezentantom Ukrainy, co na wizji ogłosiła Ida Nowakowska. Krystianowi Ochmanowi nie udało się zdobyć 12 punktów od jurorów, otrzymaliśmy jednak kilka nieco niższych not, w tym m.in. 8 punktów od Wielkiej Brytanii.
Wskutek głosów przyznawanych przez kolejne kraje na wyraźne prowadzenie wysuwał się reprezentujący Wielką Brytanię Sam Ryder. W czołówce znaleźli się także Cornelia Jacobs ze Szwecji i Chanel z Hiszpanii. Polska po głosowaniu jury znajdowała się na 14. miejscu.
Następnie przyszła pora na najbardziej emocjonujący punkt wieczoru - wyniki głosowania widzów, które często całkowicie odmienia wygląd tabeli wyników. Najlepszym przykładem byli reprezentanci Mołdawii, którzy otrzymali aż 239 punktów. Reprezentująca Serbię Konstrakta, która na scenie myła dłonie w misce i rozprawiała o włosach Meghan Markle dostała zaś aż 225 i w pewnym momencie wskoczyła na szczyt tabeli. Sporym zaskoczeniem były wyniki Mariusa Beara ze Szwajcarii, który otrzymał od widzów... 0 punktów. Polska zdobyła zaś 105 punktów. Łącznie Krystianowi Ochmanowi przyznano 151 punktów, co zapewniło mu 12. miejsce w konkursowym zestawieniu.
Widzowie konkursu przyznali Ukrainie aż 439 punktów. W połączeniu z głosami jury członkowie Kalush Orchestra zdobyli aż 631 - tym samym wygrywając 66. Konkurs Piosenki Eurowizji. Kolejne miejsca zajęli zaś Wielka Brytania, Hiszpania, Szwecja oraz Serbia.
Spodziewaliście się takiego wyniku?