Evan Rachel Wood i Marilyn Manson dzielą problematyczną przeszłość. Para spotykała się przez trzy lata pomiędzy 2006 a 2010 rokiem. Wood miała 18 lat, kiedy zaczęła spotykać się z prawie 20 lat starszym Mansonem. W 2010 roku doszło nawet do zaręczyn, niedługo po nich jednak kochankowie ze sobą zerwali. Po wielu latach aktorka przerwała milczenie i oskarżyła byłego partnera o fizyczną i psychiczną przemoc. W wydanym oświadczeniu nazwała go "oprawcą".
Po jej wyznaniu wybrzmiały też głosy byłych partnerek oraz innych kobiet, które oskarżyły Mansona o wykorzystywanie seksualne i znęcanie się. Wobec mężczyzny toczy się postępowanie sądowe.
Teraz światło dzienne ujrzały jeszcze inne, przerażające zeznania. Dziennik "Daily Mail" dotarł do dokumentów sądowych z toczącej się walki o opiekę nad dzieckiem pomiędzy Evan Rachel Wood i jej byłym mężem, Jamiem Bellem, którego aktorka poślubiła po zerwaniu zaręczyn z Marilynem Mansonem.
Jak donosi medium, w zeznaniach złożonych w kwietniu Wood oświadczyła, że była ofiarą gróźb ze strony Mansona. Ten podobno straszył ją, że zgwałci jej ośmioletniego syna, Jacka. Aktorka zeznała też, że w związku z groźbami musiała zwiększyć ochronę swoich nieruchomości (w tym wstawić kuloodporne szyby), a ostatecznie razem z synem przeniosła się z Los Angeles do Nashville.
Bardzo boję się tego człowieka. Doznałam wielu traumatycznych cierpień z jego rąk, zarówno fizycznych, jak i psychicznych - powiedziała Evan Rachel Wood. Aktorka twierdzi też, że inna z kobiet oskarżających rockmana wyznała, że ten zbierał fotografie jej dzieci i ich dane tożsamościowe.
Przerażające?
Dlaczego nie piszemy o Dodzie?