Ewa Błaszczyk od lat walczy o zdrowie swojej córki Aleksandry, która w 2000 r. zapadła w śpiączkę po nieszczęśliwym wypadku. Aktorka założyła fundację "Akogo?" oraz klinikę "Budzik", aby wspierać pacjentów w śpiączce i ich rodziny. Jej działania mają na celu nie tylko pomoc Oli, ale także innym osobom zmagającym się z podobnymi problemami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewa Błaszczyk o emocjonalnym kontakcie z córką
Będąc gościnią podcastu "Rozmowy w dresie", Błaszczyk podzieliła się swoimi doświadczeniami i emocjami związanymi z codzienną opieką nad córką. Aktorka podkreśla, że choć Ola nie reaguje na mówione polecenia, to istnieje między nimi emocjonalna więź. Codzienne rytuały, takie jak przywitanie rano i pożegnanie wieczorem, są dla niej niezwykle ważne. Mimo trudności, stara się zapewnić córce poczucie obecności i miłości.
Nie spełnia poleceń, czyli takiego kontaktu nie ma, żeby był na to dowód, natomiast na pewno jest kontakt emocjonalny. Na pewno jest reakcja na światło, na dźwięk, ból, głos. Rozpoznaje moje kroki, jak wracam ze spektaklu, zmienia się jej tętno - przyznała aktorka.
Wieczorem Ola zawsze czeka, żeby jej powiedzieć "dobranoc", żeby ją przytulić. To jest taki rytuał. Trzeba się rano przywitać, wieczorem pożegnać. Staram się, na ile mogę, żeby ona miały cały czas świadomość, że jestem - tłumaczyła Błaszczyk.
Ewa Błaszczyk przyznała, że praca na scenie jest dla niej formą ucieczki od trudnej rzeczywistości.
To jest taki kanał ratunkowy, odskocznia. (...) Szukam harmonii, żeby mnie to wszystko nie przygniotło - tłumaczyła.