Ewa Farna, Ewelina Lisowska, Ewa Zakrzewska: te celebrytki pokochały swoje krągłości! "Ideału nie da się zmierzyć i zważyć" (ZDJĘCIA)
Ewa Farna i Ewelina Lisowska po wielu latach dążenia do perfekcyjnej sylwetki uznały, że to z dodatkowymi kilogramami czują się kobieco. Brytyjska influencerka dopiero w rozmiarze 46 zyskała pewność siebie. Inspirujące?
Coraz więcej gwiazd traci obawy przed publikacją nieidealnych zdjęć. Zmarszczki, fałdki na brzuchu czy cellulit pokazane na zdjęciach sprawiają, że przywracamy do świadomości rzeczywisty wygląd naszych ciał, a i obserwatorzy takich gwiazd zaczynają się z nimi jeszcze bardziej utożsamiać. Gorzej, kiedy niektóre gwiazdy na siłę gimnastykują się, by pokazać swoje "niedoskonałości" lub paradują ze sztucznym brzuchem, nawołując do ciałopozytywności...
Wiele celebrytek przyznało, że w poszukiwaniu samoakceptacji korzystały z drakońskich diet oraz wyczerpujących treningów. Dopiero zaakceptowanie krągłości sprawiło, że pokochały siebie i zaczęły patrzeć na siebie bez kompleksów. O swoich doświadczeniach w tej materii opowiedziały publicznie między innymi Ewa Farna czy Dorota Wellman. Scarlett Moffatt przyznała, że dopiero kiedy z rozmiaru 36 przytyła do 46, poczuła się dobrze w swoim ciele.
Zobaczcie, które gwiazdy twierdzą, że czują się lepiej w większym rozmiarze.
Ewelina Lisowska w 2019 roku chwaliła się osiągnięciem "formy życia". Po dwóch latach, przeglądając swoje zdjęcia, przyznała, że z przerażeniem wspomina tamten czas.
Pamiętam, jaka byłam z siebie dumna, że udało mi się osiągnąć takie efekty. Dzisiaj, jak patrzę na to zdjęcie, to jestem przerażona. Wcale nie podobam się sobie w tej wersji. Goniłam za jakimś "ideałem", ale co jest właściwie idealne? Idealnie jest wtedy, kiedy dobrze czujemy się sobą. Ideału nie da się zmierzyć i zważyć.
Ewa Farna po urodzeniu pierwszego dziecka zaczęła głośno mówić o zmianach w kobiecym ciele. Rok temu swój manifest dotyczący ciałopozytywności wyraziła w piosence "Ciało". Wcześniej napisała również w social mediach ważny post:
Kochane - najważniejszą misją body positive jest to, że piękno i zdrowie nie musi mieć rozmiaru 34. Nie oznacza to jednak w żadnym wypadku ośmieszanie czy pozwolenie na hejt dla szczupłych czy wysportowanych sylwetek. Przecież to absurd. ZDROWIE najważniejsze.
Przybranie na wadze w przypadku Kourtney Kardashian miało związek z rozpoczęciem procesu in vitro. W programie "The Kardashians" wyznała, że dużo czasu zajęła jej akceptacja zmian w swoim wyglądzie. Ostatecznie wsparcie partnera oraz nowe krągłości bardzo przypadły do gustu celebrytce.
Kiedyś ważyłam 43 kg, później moją normalną wagą stało się 48 kilogramów, a dziś ważę 52 kg. W przeszłości skupiałam się głównie na cyferkach, ale teraz, gdy patrzę w przyszłość, to uważam, że "wyglądało to żałośnie". (...) Mój tyłek wygląda teraz nieziemsko - przyznała.
Scarlett Moffatt zaakceptowała siebie dopiero, kiedy z rozmiaru 36 przybrała do 46. W wywiadzie dla "The Sun" stwierdziła, że dopiero z dodatkowymi kilogramami poczuła się ze sobą dobrze.
To, że jesteś pozytywnie nastawiony do ciała i masz pewność siebie, to po prostu celebracja tegoż ciała. Myślę, że czasami ludzie mają błędne przekonanie, iż to jest "jednoczenie się grubasów". Naprawdę, bez względu na to, jak wyglądasz, po prostu ciesz się. Dopóki jesteś zdrowy, jesteś sobą i jesteś dobry dla ludzi - zaapelowała celebrytka Channel 4.
Noszę rozmiar 44. Nie jest to problem. To mnie nie ogranicza w niczym, reprezentuję sobą coś więcej niż ciało - mówi ulubienica widzów.
Dorota Wellman w "Dzień Dobry TVN" zapewniała, że jej waga nie jest efektem leniwego stylu życia i objadania się. Wagę dziennikarki zaburzają problemy hormonalne.
Moja waga to konsekwencja zaburzeń gospodarki hormonalnej, które będą ze mną do końca życia. No albo można było mieć dziecko, albo zaburzenia hormonalne, to ja już wybieram dziecko i nawet nie dyskutuję - wyjaśniła Dorota Wellman.
Ela Romanowska swoje krągłości traktuje jako największy atut. Nigdy nie zaprzątała sobie głowy drakońskimi dietami oraz dążeniem do szczupłej sylwetki.
Dziś mogę powiedzieć jedno: mam 36 lat, parę nadprogramowych kilogramów, ze dwie, no, może trzy zmarszczki, kredyt w banku, ale jestem BARDZO SZCZĘŚLIWA! Otaczają mnie tak dobrze życzący mi ludzie, wykonuję pracę, którą kocham i spełniam swoje marzenia.
Ewa Zakrzewska była jedną z pierwszych modelek w rozmiarze plus size w Polsce. Zanim pokochała swoje krągłości i przekuła je w swój największy atut, zmagała się z niską samooceną. Wielokrotnie próbowała dopasować się do panujących standardów.
W jednym roku schudłam 20 kilo, aby potem przybrać o pięć więcej. Wstyd mi się przyznać, ale myślę, że w ten sposób od 13. roku życia przewaliłam przez swój organizm setki kilogramów. Pamiętam, jak zrobiłam sobie głodówkę na arbuzie, trwającą dwa tygodnie. Albo kolejną, na dodatek w szpitalu, kiedy po każdym posiłku zamykałam się w toalecie i wymiotowałam. Byłam na wszystkich możliwych dietach świata. Nie skupiałam się na swoim zdrowiu, lecz na osiągnięciu zamierzonego efektu. Najważniejsze było, co mówią o mnie ludzie. Za wszelką cenę chciałam dopasować się do ich standardów.