Ewa Farna przez lata dorobiła się opinii "tytana pracy", nieustannie koncertując i wydając kolejne przeboje, które podbijały listy przebojów. W 2019 roku życie piosenkarki uległo zmianie, gdy powitała na świecie swojego pierwszego potomka, owoc jej związku z muzykiem Martinem Chobotem. Macierzyństwo było dobrym pretekstem do wycofania się na jakiś czas z show biznesu i ograniczenia aktywności w mediach społecznościowych.
Gdy Artur nieco podrósł, wokalistka zapragnęła wziąć się za siebie i zmienić nawyki żywieniowe, czego efekty możemy podziwiać dziś gołym okiem. Borykająca się wcześniej z wahaniami wagi Farna stara się systematycznie relacjonować kolejne etapy swojej przemiany i zachęcać przy tym innych do zdrowego stylu życia. Celebrytka zdradziła fanom, że jej "sekretem" jest spożywanie nieprzetworzonej żywności i długie spacery z synkiem.
Nie jest tajemnicą, że w przeszłości Ewa usłyszała wiele przykrych słów dotyczących jej figury, co w rezultacie mocno wpłynęło na jej samoocenę. Teraz odchudzona gwiazda postanowiła wypowiedzieć się w kwestii popularnego w ostatnim czasie ruchu body positive, czyli nurtu, który złamał stereotypy i wylansował trend na akceptację własnego ciała.
Ja i body positive - zaczęła swój wywód. Oj, jakby ten trend rządził już parę lat temu, pewnie bym nie dostawała takiego linczu, jak mi się obrywało przez lata, kiedy zmieniałam się z dziewczyny w kobietę... nie był to łatwy czas, kiedy przechodzisz przez etap samoakceptacji, przyjmowanie zmian Twojego ciała pod wpływem hormonów i dojrzewania, a ktoś Ci, za przeproszeniem, pierd*li, że już nie tak samo wyglądasz i powinnaś mniej jeść... (o konsekwencjach tego innym razem).
Chcę Wam powiedzieć, że zawsze mocno starałam się podkreślać to, że fakt, iż nie ważę 50 czy nawet 60 kg, nie znaczy, że nie mam prawa być piosenkarką czy pojawiać się na okładkach... Szok - to nie znaczy też, że prowadzę niezdrowy styl życia!
27-latce przeszkadza fakt, że niektóre kobiety prowadzą wyjątkowo niezdrowy tryb życia, aby zachować szczupłą sylwetkę i są za to chwalone.
Znam przypadki bardzo szczupłych modelek, które jedzą serio niezdrowo, palą, biorą "dopalacze", nie wysypiają się i zbierają oklaski za to, że są szczupłe, więc wszystko ok. Bardzo dobrze, że mocno kładziemy nacisk na to, by akceptowane były też inne rozmiary, żeby świat w mediach czy na Instagramie był lustrem tego realnego świata, codzienności.
W dalszej części wpisu piosenkarka zaapelowała do swoich fanów, aby nie krytykowali wyjątkowo szczupłych kobiet i nie wytykali im "niezdrowego" wyglądu.
ALE! Zauważył też ktoś z Was jakiś taki odwrócony trend, że skoro bodypositive to będziemy teraz pluć na wszystkie te szczupłe dziewczyny?! Kochane - najważniejszą misją body positive jest to, że piękno i zdrowie nie musi mieć rozmiaru 34. Nie oznacza to jednak w żadnym wypadku ośmieszanie czy pozwolenie na hejt dla szczupłych czy wysportowanych sylwetek. Przecież to absurd. ZDROWIE najważniejsze.
Wśród wielu internautek poruszonych postem Farnej znalazła się również jej koleżanka z branży, Marina. Żona Wojtka Szczęsnego poskarżyła się, że sama wielokrotnie padła ofiarą hejtu ze względu na swoją - zdaniem niektórych - "chłopięcą" sylwetkę.
Ja non stop dostaję przytyki, że mam figurę 15-letniego chłopca... gdzie piersi, gdzie biodra. Tak źle i tak niedobrze. Każda z nas jest inna i to jest właśnie piękne. Buziaki!
Farna nie pozostawiła komentarza Mariny bez odpowiedzi, nie ukrywając zaskoczenia, że uchodzącej za piękność Łuczenko również obrywa się za fizyczność.
Jezuńku, w tej inności właśnie jest piękno. A ty kocico, uah! Nie myślałabym, że też otrzymujesz hejty za swoje ciało! - odparła Farna.
Doceniacie "misję" Farnej?