Ewa Farna gości w mediach praktycznie od dzieciństwa. Jak wiadomo, dorastanie na świeczniku niesie nie tylko korzyści, lecz ma także ciemną stronę, o której wielu zapomina. W 2012 roku cały show biznes wstrzymał oddech, gdy pojawiły się doniesienia o wypadku z jej udziałem. Donoszono wówczas, że auto Farnej zjechało z drogi i dachowało, a zainteresowana miała w momencie kolizji 1 promil alkoholu we krwi.
Wsiadając za kierownicę samochodu nie byłam świadoma, że w moim organizmie może być jeszcze alkohol - tłumaczyła się po wszystkim w "Fakcie". Wiem, że powinnam być bardziej ostrożna. Zrobiłam głupotę. Apeluję więc do moich fanów: nie wsiadajcie za kierownicę nawet po wypiciu małej ilości alkoholu! Mam nadzieję, że ta sytuacja otworzy ludziom oczy.
Zobacz także: Ciałopozytywna Ewa Farna przekonuje: "Trzeba zaakceptować zmiany, na które nie mamy wpływu"
Ewa Farna spowodowała wypadek pod wpływem alkoholu. Tak to dziś wspomina
Niestety wypadek Ewy Farnej nie był nauczką dla jej znanych znajomych, bo od tego czasu lista gwiazd, które prowadziły samochód po alkoholu, znacznie urosła. Jak to wspomina sama piosenkarka? Tego dowiadujemy się z podcastu Żurnalisty, w którym wróciła myślami do poważnego wypadku sprzed lat. Jak twierdzi, po ukończeniu 18 lat zapragnęła kupić auto, a to, co się stało potem, prześladuje ją do dziś.
To mój największy medialny "fakap", tak mi się wydaje, szczerze mówiąc - przyznaje.
W maju 2012 roku, gdy doszło do poważnego wypadku samochodowego z jej udziałem, Farna pierwszy raz spróbowała alkoholu. Na dodatek maturzystom oferowano darmowe drinki, co najwyraźniej uśpiło jej czujność.
Tam była taka oferta, że był drink za darmo dla maturzystów i miałam cztery te drinki, o godz. 23 przestałam pić i o 6 rano byłam już tak zmęczona, że wsiadłam za kółko i jechałam do domu. Na prostej drodze zasnęłam. Obudziło mnie trzęsienie się prawych kół, otworzyłam oczy i było za późno - relacjonuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewa Farna o "pijackim rajdzie" sprzed lat: "To niesamowite, że nikomu nic się nie stało"
Przy okazji Farna postanowiła opisać, jak wyglądała wspomniana kolizja. Jak twierdzi, samochód był do kasacji, a gdy patrzyła na to, jak wyglądały efekty jej "pijackiego rajdu", odetchnęła z ulgą, że nikogo nie skrzywdziła.
Samochód był strasznie roztrzaskany. Był do kasacji. (...) Zasnęłam, zjechałam z drogi, obudziłam się, kiedy auto waliło się na drzewo centralnie. Miałam coś w głowie, że: "Byle się nie zderzyć na czołówkę", więc odwróciłam kierownicę, i wszystko potoczyło się inaczej, dwa razy dachowałam. Miałam szklany dach, ten się rozsypał na moją głowę, wszędzie miałam szkło... - opisuje. Jak widziałam auto z dystansu, to myślałam: "Jezus Maria". Zrozumiałam, że to było niesamowite, że mi się nic nie stało i nikomu nic się nie stało.
Po fakcie Ewa była ostro krytykowana w mediach za decyzję o wsiadaniu za kółko po alkoholu, czemu akurat trudno się dziwić. Sama zainteresowana określa to "nagonką", a bliskiemu otoczeniu jest wdzięczna za to, że nie dokładali jej wtedy zmartwień.
Straszne przeżycie, cieszę się, że wszyscy wokół czuli, że to straszne i nie dali mi popalić, bo wiedzieli, że będzie nagonka.