Krzysztof Krawczyk zmarł nagle w Poniedziałek Wielkanocny. Wiadomość o jego śmierci dla wszystkich była szokiem.
Krawczyk pozostawił w żałobie ukochaną żonę. Zalewie kilka dni temu artysta został wypisany ze szpitala, gdzie leczył się na COVID-19. Cieszył się, że spędzi Wielkanoc z Ewą.
Kochani! Jestem w domu! Do mojej sypialni wpadają dwa promyki słońca: wiosenny przez okno i Ewunia przez drzwi. Dziękuję za modlitwę i życzenia! Zdrowia wszystkim życzę, nie dajmy się wirusowi! - pisał na Facebooku.
Jestem bardzo szczęśliwa, że Krzysztof wraca do domu w dobrej formie. Nie mogłam dłużej znieść tej samotności, zawsze byliśmy razem. To pierwszy raz, kiedy nie widziałam męża tak długo. Za każdym razem, kiedy bywał w szpitalu, dzięki uprzejmości personelu medycznego przysypiałam przy nim na kozetce - mówiła Ewa Krawczyk na łamach sobotniego Super Expressu.
Żona artysty zapowiadała, że spędzą święta we dwoje, a ona zapewni mężowi atmosferę sprzyjającą powrotowi do zdrowia.
Jak co roku siądziemy przy stole, podzielimy się jajkiem i odmówimy modlitwę - cieszyła się.
Część tych planów małżonkom udało się zrealizować.
Czuł się bardzo dobrze. Razem z żoną cieszyli się wspólnymi świętami, podzielili się jajkiem. Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę był w dobrej formie - zdradza Super Expressowi długoletni przyjaciel i menedżer artysty, Andrzej Kosmala.
Stan Krzysztofa Krawczyka pogorszył się w poniedziałek rano. Piosenkarz tracił przytomność, było coraz gorzej. Żona natychmiast zadzwoniła po pogotowie. Artysta został przewieziony do szpitala Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi.
Wkrótce potem Ewa Krawczyk otrzymała telefon z informacją, że mąż nie żyje.
Ewa nie może uwierzyć w to, co się stało. Jest w szoku. Wierzyła, że Krzysztof wróci do zdrowia - mówi Kosmala na łamach tabloidu.
Miłość Ewy i Krzysztofa Krawczyków przypominała historię jak z filmu. Poznali się w 1982 roku w Chicago i od razu się sobie spodobali. Krzysztof pisał Ewie miłosne wyznania na serwetkach i bardzo o nią zabiegał. Trzy lata później byli już po ślubie, jednak przysięga złożona w USA okazała się nieważna w Polsce, więc ponownie powiedzieli sobie "tak" podczas uroczystości cywilnej i kościelnej.
W wywiadach Krzysztof opowiadał, że przy Ewie nauczył się monogamii, uwierzył w Boga i pokonał nałogi. Ukochana żona była kobietą jego życia.