Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietnia 2021 roku, pozostawiając po sobie nie tylko niezapomniane przeboje, ale również ogromną pustkę w sercach fanów i bliskich, a w szczególności ukochanej żony Ewy Krawczyk, z którą spędził ostatnie lata swojego życia. Poznali się w trakcie jednej z tras koncertowych w Chicago. On miał 36 lat, a ona była o 13 lat młodsza.
Nigdy nie byłam jego fanką. W telewizorze wydawał się gruby, mały, no i tak jakoś jedno oko miał dziwne, wyglądało jak sztuczne. Ale jak zobaczyłam go na żywo, pomyślałam: "Co za ciacho. I jak śpiewa!" - opowiadała pani Ewa w rozmowie z "Super Expressem".
Pobrali się w 1988 roku. Kilkanaście lat później przeszli poważny kryzys, który sprawił, że rozwiedli się. Szybko jednak zrozumieli, że nie potrafią bez siebie żyć.
Ewa Krawczyk przez długie miesiące dochodziła do siebie po śmierci ukochanego męża. W wywiadach wielokrotnie powtarzała, że z trudem wraca do codzienności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewa Krawczyk pielęgnuje pamięć o mężu. Często też pojawia się na cmentarzu w Grotnikach, gdzie pochowany jest wokalista. 8 września odbyła się tam msza w związku z rocznicą urodzin Krzysztofa Krawczyka. Z tej okazji grób został ozdobiony wrzosami, pojawił się także znicz w kształcie serca.
Ponieważ w trzecią rocznicę śmierci Krzysia były wybory, postanowiłam, że msza w jego intencji odbędzie się we wrześniu, zwłaszcza że dzień jego urodzin, czyli 8 września, przypadał w niedzielę. Jestem poruszona, bo po raz kolejny zjechało mnóstwo fanów z całej Polski. To bardzo wzruszające - tłumaczy pani Ewa w rozmowie z "Faktem".
Ksiądz opowiedział o narkotykach w życiu Krawczyka
Mszę odprawił biskup Antoni Długosz, który przyjaźnił się z rodziną Krawczyków. Muzyka znał od wielu lat, poznał więc jego mroczne strony, o których rzadko się mówi. Nad grobem opowiedział m.in. o jego uzależnieniach, z których wyszedł dzięki Ewie Krawczyk.
Krzysztof osiągnął wielki sukces w Polsce, wyjechał do Stanów Zjednoczonych, ale tam nie zrobił wielkiej kariery jako piosenkarz. Zmuszony był pracować fizycznie i pokrywał dachy papą. Był niezwykle pogubiony i bardzo tęsknił za Polską. Zaczął popadać w alkoholizm, uzależnił się od narkotyków i leków przeciwbólowych. Krzysztof nazywał to Bożą interwencją. Poznał Ewę, w której szaleńczo się zakochał. To dzięki niej zaczął się jego powrót do Boga. To Ewa zaprowadziła go do kościoła na Jackowie w Chicago - cytuje jego słowa "Fakt".
Słowa duchownego wzruszyły wdowę po artyście. W pewnym momencie z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
To była przepiękna msza. Nagrywaliśmy ją i fani na całym świecie mogą ją zobaczyć w internecie. Zjechali z całej Polski, od pana Radka Białkowskiego, który kochał Krzysztofa, dostałam obraz namalowany na podstawie naszego ślubnego zdjęcia. Nie spodziewałam się takiej ilości fanów Krzysia, których znałam tylko z internetu. Był też pan Lalak, który występował w "Voice Senior" i śpiewał piosenki Krzysia. A kazanie poruszyło mnie do łez. Minęły trzy lata, ale słowa biskupa, który też odprawiał mszę po śmierci Krzysia, mnie rozbroiły - powiedziała "Faktowi".
Nagranie z mszy znalazło się na profilu Andrzeja Kosmali, menadżera i przyjaciela Krzysztofa Krawczyka.