Pandemia koronawirusa w kilka tygodni sparaliżowała właściwie wszystkie obszary życia. Imprezy masowe odwołane, miejsca publiczne zostały chwilowo zamknięte, a obywatele zmuszeni do przebywania w domach.
Przypomnijmy: Pracowita Skrzynecka dopytuje objętych kwarantanną: "Kiedy macie czas tak się ze sobą nudzić?!"
Kolejnym zmartwieniem jest wprowadzona przez partię rządzącą nielegalna poprawka do kodeksu wyborczego, która umożliwia przeprowadzenie wyborów w zaplanowanym terminie, czyli w maju. Na PiS spadła lawina krytyki i oburzenia ze strony obywateli, którzy słusznie zauważają hipokryzję działań władzy.
Swoje trzy grosze dorzuciła właśnie ekspertka od każdej "palącej" sprawy w Polsce, czyli niezawodna Ewa Minge. Projektantka oznajmiła, że w obliczu ostatnich wydarzeń dochodzi do niej sporo głosów o "wyjściu na ulicę" i planowanych protestach. Jej zdaniem tak dużo energii można spożytkować w rozsądniejszy sposób, niż wystawiając się na pożarcie drobnoustrojom.
Nadal jestem apolityczna. Jest afera - robić wybory czy nie? Ba, zapowiadają już niektórzy, że tak bardzo nie, że wola zginąć na ulicy w proteście przeciw utrzymaniu daty! Po co ginąć w kolejnym proteście? Po co zdzierać głos, kłaść się na chodniku krzyżem i umierać z powodu średnio zrozumiałego? - dopytuje Minge. Nie wiemy, czy wybory się odbędą, bo nawet sam obwrzeszczany rząd nie wie. Na razie ten stan daje mi złudzenie, którym się karmię codziennie na śniadanie, żeby nie zwariować, że w maju wyjdziemy z domów. Na zakupy do galerii, na spacer do parku, do kina i na wybory wówczas z przyjemnością też.
Okazuje się, że projektantka znalazła doskonałe wyjście z sytuacji. Wszystkich chcących protestować zaprosiła do wolontariatu w szpitalach, które w tym trudnym czasie potrzebują wiele pomocy.
Zapraszam do skutecznej i pięknej pomocy szpitalom poprzez wiele inicjatyw społecznych, czysto charytatywnych - zachęciła Minge. Wszystkie ręce i nogi przyjęte będą z błogosławieństwem i wdzięcznością, a śmierć w razie czego bohaterska, w odróżnieniu od tej idiotycznej na ulicy. Wzruszona jestem faktem, ze większość posłów ma maseczki jakich nie ma nikt, bo większość nas ma z gaci i to nie tylko w Polsce.
Ewa odniosła się też do komentarzy na temat niesprawiedliwości dotyczącej prowadzenia kampanii wyborczej. Wiele osób krytykuje bowiem fakt, że jedyną, która nie ucierpiała przez pandemię, jest ta prowadzona przez Andrzeja Dudę. Projektantka doradziła politykom, by pechową sytuację obrócili na swoją korzyść.
Nie wyobrażam sobie lepszego czasu na kampanię! Czas czynów, nie słowa! Czas, w którym zamiast zdobywać maseczki dla siebie, zadziwić naród szczodrością partyjną. Ograjcie ten rząd za swoje partyjne pieniądze i pomóżcie sprawie. Tak jak my, mali obywatele, bez elektoratu pomagamy każdego dnia! - namawia Ewa.
Minge zasugerowała kandydatom na prezydenta, by pomogli obywatelom w realny sposób, a nie tylko używając wzniosłych, ale pustych słów.
Dajcie ludziom wymierny przykład, jak wasza partia wspiera społeczeństwo w terenie, nie na wiecach - jak nas przyzwyczailiście! Dajcie chleba zamiast igrzysk, bo te już mamy. Wyścig ze śmiercią, który temu rządowi póki co nieźle wychodzi - oceniła projektantka. Czy ktoś w opozycji zrozumie, że pomagając rządowi i nie tracąc czasu na protesty w tej sytuacji wygra głównie szacunek dla siebie?
Trzeba przyznać, że apel Minge jest wyjątkowo sensowny i szczerze liczymy na to, że trafi do polityków.
Też jesteście pod wrażeniem zdroworozsądkowego podejścia Ewy?