Tegoroczne wybory do Sejmu i Senatu wywołały sporo emocji. Wszystko za sprawą motywacji obywateli, która poskutkowała bardzo wysoką frekwencją przy urnach. W efekcie opozycja zdobyła większość i zaczęła obsadzać na najważniejszych stanowiskach nowe osoby. Marszałkiem Sejmu został Szymon Hołownia, a jego postać budzi ogromne emocje, w tym te negatywne.
Szymon Hołownia zerwał ze sztywnym wizerunkiem instytucji, jednocześnie jednak podczas obrad zachowując stoicki spokój i utrzymując porządek w obradach. Nie wszystkim się to podoba. Niektórym nie podoba się fakt, że w przeszłości był on blisko związany z mediami i spełniał się jako prowadzący programów rozrywkowych, a do tego odnoszą się i celebryci oraz politycy. Ewa Minge w najnowszym poście skomentowała sytuacje i przyznała, że odniosła wrażenie, jakoby niektórzy chcieli mu zaszkodzić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewa Minge stanęła w obronie Szymona Hołowni
Ewa Minge nie miała okazji osobiście poznać Szymona Hołowni. W najnowszym wpisie na Instagramie nie kryła jednak oburzenia opiniami niektórych na temat marszałka.
Tego nie da się już czytać, słuchać i oglądać. Ilu jeszcze znających mniej lub bardziej ludzi Szymona Hołownię opowie swoją wersję anegdotki z jego przeszłości? Ile prześmiewczych fotografii, dowcipów z dziurawego rękawa się posypie. Nie wiem, czy to usilna potrzeba zaistnienia i odpalenia grzałki "znam marszałka!", czy próba obniżenia jego wartości w tej roli - zaczęła Ewa Minge.
Ewa Minge nawiązała przy okazji do sytuacji w Ukrainie.
Jeszcze chwila i z obrad sejmu uczynicie Państwo kabaret tylko dlatego, że człowiek związany lata z mediami jemu przewodzi. Przypomnę tylko jaki cyrk medialny rozgrywał się na Ukrainie, kiedy komik doszedł do władzy - dodała.
Miała rację?