Ewa Minge nie boi się poruszać trudnych tematów, które mogą przez wielu zostać uznane za tabu. Niedawno wydała książkę, gdzie szczegółowo opisała, jak ma się seks biznes wśród polski gwiazd. W rozmowie z Michałem Dziedzicem opowiedziała również o kryzysie bezdomności, z jakim się zmagała, a także próbie samobójczej syna. Projektantka podkreśla na każdym kroku, że ma wyjątkową relację z pociechami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przy okazji zdjęć do programu "Fort Boyard", powrócił temat zaplanowanego już pochówku projektantki. Celebrytka, bojąc się tego, co czeka ją w programie, wykrzyczała wręcz przed kamerami, jak ma wyglądać jej pogrzeb. Więcej szczegółów zdradziła w wywiadzie dla Pudelka.
Pakiet jest taki, że mają być czerwone róże, muzyka ma być wesoła, wszyscy kolorowo poubierani. Ma nie być żadnej żałoby. (...) Nie chcę trumny. Chciałabym jednak, żeby mnie spalili. Z urną mają radośnie przejść i rozsypać mnie, gdzie się da.
Choć w Polsce rozsypywanie prochów zmarłych nie jest dozwolone, to Minge życzyłaby sobie, aby jej synowie rozsypywali jej prochy w rozmaitych zakątkach świata.
Moi synowie mają zapowiedziane, że mają mnie powkładać w probówki, i i jak gdzieś będą w świat latać, to mają mnie w ładnych miejscach świata wysypywać.
Zobacz: Ewa Minge mówi o STAWKACH celebrytek-prostytutek i zdradza kulisy seksbiznesu! (CAŁY WYWIAD)