Nie milkną echa tragicznej śmierci 30-letniej Izabeli z Pszczyny. Kobieta zmarła w 22. tygodniu ciąży na skutek wstrząsu septycznego. Choć wielokrotnie wyrażała obawy o swój stan zdrowia, lekarze czekali, aż płód w niej obumrze. Wielu jest zdania, że tragicznie zmarła kobieta jest pierwszą ofiarą kontrowersyjnego zaostrzenia prawa aborcyjnego.
Zobacz: Kasia Tusk reaguje na śmierć ciężarnej 30-latki: "Chciałabym nie czuć TEJ POTWORNEJ BEZSILNOŚCI"
Historia Izabeli zatacza coraz szersze kręgi i prowokuje do wyznań także osoby publiczne. Głos w sprawie zabrała właśnie Ewa Minge, bezkompromisowa projektantka, która w długim wpisie na Instagramie opisała, że straciła trzecią ciążę. A raczej mówiąc wprost: nie donosiła jej, bo lekarz podjął decyzję o usunięciu płodu.
Długo się zastanawiałam, czy opisać moje osobiste doświadczenie, które pomimo upływu czasu jest dla mnie bolesne. Ale uznałam, że głos osób popularnych jest mocniejszy i może kogoś zainspiruje moja historia. Planowałam dużą rodzinę, chciałam mieć minimum troje dzieci. Trzecia ciąża nie była więc przypadkiem - zaczyna Minge.
Niestety, szybko okazało się, że ciąża przebiega z komplikacjami. Minge najpierw zgłosiła się do lekarza, ale gdy ten zaproponował aborcję, wypisała się ze szpitala i wróciła do domu, licząc, że problemy miną. Tak się jednak nie stało i gdy ponownie zgłosiła się po pomoc, lekarz przedstawił sprawę jasno: albo usunie ciążę, albo umrze sama.
Zobacz również: Magda Mołek pyta po śmierci ciężarnej Izy z Pszczyny: "GDZIE JESTEŚCIE polscy mężczyźni, nasi partnerzy, mężowie, bracia, przyjaciele?"
Kolejne dwie doby, krwawienie, fatalne samopoczucie i pojechałam znowu do lekarza. Usiadł naprzeciwko mnie, wziął za rękę i mówi: "Ma pani dwoje zdrowych dzieci, ma pani więc dla kogo żyć. Natura czasem wie, co robi i ta natura wyraźnie nie chce tej ciąży w pani. Proszę nie igrać z życiem w imię życia, bo umrze pani razem z tym płodem. Nie nazwał go dyplomatycznie dzieckiem. I dodał, że moje dzieci zapłacą najwyższą cenę, bo stracą matkę - czytamy.
Ewa Minge zakończyła wpis refleksją, że ludzie "zamieniają się w maszyny do zabijania", a w przypadku Izy z Pszczyny ciążę można było usunąć bez tragicznych skutków.
Stan prawny, to jedno a stan służby zdrowia to drugie. Tu można było zgodnie z prawem wykonać aborcję. Co spowodowało, że nie została wykonana? Niezrozumienie ustawy? Czy ludzka ignorancja i sytuacja opisana przez koleżankę z sali i matkę zmarłej dziewczyny? Niestety jest to normą, znieczulica, anonimowy pacjent z numerkiem choroby, który jest intruzem, problemem w dolinie bogów, którzy szafują ludzkim życiem. Ustawa też jest tu winna, bo kobieta powinna mieć prawo w takiej sytuacji nakazać usunięcie takiego płodu bez czekania na decyzje lekarza - konkluduje.
Przeczytajcie cały jej wpis. Poruszające?
Zobacz również: Wzburzona Maffashion deklaruje, że NIE CHCE mieć więcej dzieci! "Wolę, by mój syn był jedynakiem niż SIEROTĄ"
Która celebrytka dla rozgłosu i pieniędzy chciała sfingować własny ślub? Posłuchajcie w najnowszym Pudelek Podcast!