Związek Ilony Felicjańskiej i Paula Montany od początku uchodził za dość kontrowersyjny. Mimo że w 2018 roku polskie media obiegły zdjęcia mężczyzny obmacującego inną kobietę przy barze, celebrytka zdecydowała się go poślubić, twierdząc, że choć chciał ją zdradzić, ostatecznie tego nie zrobił.
Pod koniec grudnia Montanowie z przytupem wrócili na pierwsze strony tabloidów za sprawą aresztowania w Stanach Zjednoczonych. Ostatecznie parze udało się szczęśliwie wrócić do Polski, skąd regularnie raczą fanów złotymi myślami na temat swojego związku i intymnymi zdjęciami, mającymi zapewne podkreślać łączące ich niezwykle silne uczucie. Doszło nawet do tego, że na nowo zakochani Ilona i Paul w ostatni czwartek zdecydowali się na oficjalne zaślubiny w Wielkiej Brytanii.
Ostatnio na temat burzliwej miłości Ilony i Paula postanowiła wypowiedzieć się Ewa Minge. Projektantka poświęciła Montanom obszerny wpis, w którym wyjaśniła swoje stanowisko w sprawie kontrowersyjnych małżonków. Okazuje się, że zdecydowała się na komentarz, bowiem otrzymywała mnóstwo zapytań odnośnie koleżanki z branży i jej wybranka:
Kiedy zadzwonił do mnie dzisiaj trzeci dziennikarz z prośbą o komentarz w sprawie ślubu Ilony Montany (Felicjańskiej), byłam przekonana, że chodzi o sukienkę. Nie chodziło. Nie do końca, więc rozumiałam pytania o ślub i kontrowersje krążące wokół tej pary. Postanowiłam, żeby już nikt do mnie w tym temacie nie dzwonił, napisać oficjalnie kilka zdań na powyższy temat - zaczyna 52-latka, wspominając w dalszej części wpisu, że była modelka przed laty chodziła w jej pokazach:
Nie znam Ilony bliżej, choć kiedyś chodziła w moich pokazach. Była wziętą modelką, a później wszystko, co mogłam o niej powiedzieć, to, że jest bardzo miłą i sympatyczną osobą. Pana Paula nie znam z żadnej strony, więc jak mogę zabierać głos w sprawie? - kontynuuje Ewa.
Projektantka jest na bieżąco z doniesieniami dotyczącymi Montanów, jednak uważa, że to ich prywatna sprawa:
Oczywiście żyje tu i teraz i czytam różne historie w mediach, jakie przytrafiają się tej parze. No cóż, a czy nam w życiu nic się nie przytrafia w rodzaju melodramatu, czy komedii kryminalnej? Ba! I o horrory się ocieramy, choć może mniej medialnie, bo nikt na nas nie poluje z obiektywem. Wybór stylu naszego życia. Im, jak widać, ten ich wybór nie jest ciężarem - tłumaczy wyrozumiale Minge, odnosząc się nawet do pogryzień, które Ilona zafundowała mężowi na Key West:
Przecież, jeżeli Ilona gryzie swojego chłopaka, to jest to tylko ich wewnętrzna sprawa. Czy zagrażają nam ich ekstrawagancje uczuciowe? Raczej nie. Nie krzywdzą nikogo, nie stosują przemocy w stosunku do osób trzecich czy zwierząt, nie podpalają świata. Żyją, jak lubią i są w tym wszystkim, przynajmniej z obrazka, szczęśliwi - tłumaczy.
Czy musimy serio wszystko oceniać negatywnie? Krytykować styl cudzej relacji? A czy za naszymi drzwiami, tak szczerze, nie do mediów, wszystko jest perfekcyjne? Czy nie zdarza się nam rzucić talerzem? Dajmy wiarę komuś, nawet w kredycie, że jest szczęśliwy w swoim wydaniu i pozwólmy gryźć się i kochać naprzemiennie, bo to ich miłość, ich łydki i ich kompromis. Wartość jest w tym taka, że bronią z uporem tej miłości, jakiego by ona nie miała pokręconego kształtu. Wyrzucić jest prosto, ale jak się kocha, to warto leczyć, prostować. Kto wie, może nabierze wreszcie spokojnej, przyjaznej formy. A może to rozedrganie i brak ideału jest im właśnie przyjemne? Życzmy ludziom szczęścia, przecież niczego złego nam nie zrobili. Kochają się chyba, w co warto wierzyć - czytamy.
Podzielacie jej zdanie?