Oprócz tego, że jest projektantką i kobietą biznesu, w ostatnich latach Ewa Minge stała się też aktywną komentatorką życia publicznego i wszelkich dram, o jakich robi się głośno w show biznesie. 54-latka zabłysnęła niejedną wypowiedzią utrzymaną w dydaktycznym tonie.
Przypomnijmy: Ewa Minge poucza Meghan i Harry'ego: "Człowiek ma prawo zrzucić koronę, ale po co od razu GNOIĆ WŁASNE GNIAZDO?"
Ostatnie dni lipca Minge przeznaczyła na wypoczynek. Na instagramowym profilu projektantki wylądowały zdjęcia z uroczych zakątków świata okraszone sążnistymi opisami i przemyśleniami celebrytki.
Projektantka, która chętnie podkreśla, że do sukcesu doszła sama dzięki swej wytrwałości, uporowi i talentom, pracuje właśnie nad nową kolekcją ubrań. W natłoku zajęć Minge nie zapomina jednak o ważnych datach. Dziś celebrytka postanowiła upamiętnić na Instagramie 30. urodziny starszego syna, Oskara Amadeusza.
30 lat temu, po najcięższych dwudziestu godzinach w moim życiu, strachu, że może się źle skończyć ten poród, wśród biegających zestresowanych lekarzy i mojego wrzasku jakby obdzierali mnie ze skóry żywcem, przyszedł na świat zupełnie zdrowy, prawie czterokilogramowy Oskar Amadeusz - zaczyna swój wywód mama Oskara.
Był od dziecka odważny i bezkompromisowy. W wieku pięciu lat czytał dzieciom książeczki w przedszkolu a mając niespełna rok mówił pełnymi zdaniami. I gadanie i czytanie pozostało mu do dziś - chwali dorosłą pociechę Minge.
Projektantka nie omieszkała też wspomnieć o balaście, jakim dla jej pierworodnego syna była sława matki i jej znane nazwisko...
Powtarza mi, że skaziłam go ogromną wadą wychowując w zaufaniu do ludzi i stawianiu przyjaciół przed sobą. Fakt jest taki, że ja dorastałam w innych czasach i nie byłam dzieckiem „z nazwiskiem” czyli swoistą metką. To nazwisko wiele razy mu dało w kość choć nigdy go nie wykorzystywał. Chciał odnieść sukces na własnych zasadach - podkreśla dumna z syna mama.
Celebrytka zdecydowała się też uchylić rąbka tajemnicy na temat prywatnego życia jubilata - trudno powiedzieć, czy będzie jej za to wdzięczny.
Dzisiaj ma rodzinę, choć na razie wszystkie moje wnuki mają futro i ogonki. Ale synowa jest piękna na medal i bez ogona - śmieszkuje Minge, kończąc post kilkoma sentencjami swego autorstwa, w których podkreśla, że pozwala synowi na podążanie własnymi ścieżkami.
Nie żyjemy w symbiozie prostej, bo choć jedno za drugim skoczy w ogień, to oboje mamy twarde charaktery i upór własnych racji. Po wielu bojach nauczyliśmy się, że każdy żyje według swojego katechizmu i tak jest najzdrowiej. Nasze dzieci nie mogą realizować naszych planów, a swoje potrzeby. Oskar, pięknej fali pod stopami i słońca w górze. Resztę wyłowisz z głębin życia. Burze są i będą, bo to jak wykrzyknik po udanym kawałku drogi, który zmyje bród, otrzeźwi i odświeży powietrze - kończy wywód serią metafor.
Fajną mają relację?