Udział Ewy Minge w najnowszym projekcie TVP Kobieta budzi mieszane uczucia. Projektantka ruszyła z programem "Piękno - zgłoś się!", a jako że słynie z bezpardonowego podejścia do rzeczywistości, niektórzy zaczęli zastanawiać się, dlaczego w ogóle przyjęła taką ofertę. Sama Minge jest oburzona krytyką. W rozmowie z nami szczegółowo tłumaczy, że realizuje w ten sposób "misję" oraz zarzuca "wolnym mediom", że... "zrobiły z niej potwora".
W rozmowie z Pudelkiem projektantka tłumaczy udział w projekcie faktem, że nie jest bezpośrednio zatrudniona przez telewizję publiczną - celebrytka nawiązała współpracę z firmą producencką, której zlecono zrealizowanie projektu. Zapewnia, że jest apolityczna, a w jej programie nie ma żadnych tematów związanych z władzą, tą czy ową.
Nie jestem zatrudniona w TVP, wykonuję pracę dla firmy producenckiej. Jestem na takim etapie, że mogę wybierać i nie wszystko muszę. TVP Kobieta jest dla kobiet, jak na razie nie ma tam agendy politycznej. Jestem osobą apolityczną, za dużo rzeczy widziałam. Byłam przy wielu władzach blisko - wykłada.
Przy okazji Ewa Minge odniosła się do protestów kobiet oraz lekarzy, które jej zdaniem... nie są w stanie niczego zmienić.
Uważam, że strajki niewiele dają. One uświadamiają, ale czy po strajku lekarzy coś drgnęło? - zapytała retorycznie.
Myślicie, że podobne tematy przemyci kiedyś w swoim programie?
Która celebrytka dla rozgłosu i pieniędzy chciała sfingować własny ślub?