Ewę Mrozowską możecie kojarzyć z cieszącego się niesłabnącym zainteresowaniem programu emitowanego przez stację TTV "Gogglebox. Przed telewizorem". Produkcja o wyjątkowo prostym formacie okazała się trafić w gusta widowni i być "trampoliną do sukcesu" (a raczej sposobem na zwrócenie na siebie uwagi mediów) dla takich "osobistości", jak Sylwia Bomba czy Big Boy. Dodatkowym zastrzykiem popularności okazało się dla aspirującej celebrytki zajście w ciążę, które umożliwiło jej zasilenie szeregów wszechwiedzących ekspertek w dziecinie parentingu.
Od momentu gdy w grudniu zeszłego roku Ewa powitała na świecie małego Leonka, "gwiazda" wciąż zasypuje internautów kolejnymi rozkosznymi zdjęciami swojej pociechy, przy okazji dając młodym mamom "cenne" porady. W niedzielę Mrozowska postanowiła wykorzystać okazję, żeby pochwalić się przed fanami swoją imponującą sylwetką, którą udało jej się uzyskać zaledwie 4 miesiące po porodzie.
Niektórzy uznają, że wrzucając taki post się przechwalam - napisała. A ja po prostu jestem bardzo z siebie dumna i dumna z mojego ciała, które stworzyło nowe życie. Trzeba dać sobie czas, każda kobieta dochodzi w innym czasie do siebie! To oczywiste! Minęły już cztery miesiące od porodu, zrzuciłam tyle, ile chciałam, od 1,5 miesiąca ćwiczę 2x w tygodniu żeby ujędrnić ciałko, skóra jest jeszcze miękka, może jakieś zabiegi, ale na razie wszystko zamknięte.
Celebrytka nie ukrywa, że do ekspresowej utraty wagi przyczyniły się nie tylko ćwiczenia, ale również dobre geny.
Cieszę się, że lata ćwiczeń pozwoliły mi na szybszy powrót - dodał. Na pewno geny też zrobiły swoje! Natomiast geny to nie wszystko po 35.
Metamorfoza świeżo upieczonej mamy wywołała nieskrywany zachwyt internautek, które w licznych komentarzach opisały swoje zmagania z zrzuceniem pociążowej wagi.
"Ja nie muszę ćwiczyć. Geny zrobiły swoje i wszystko jest tak jak przed ciążą", "Zazdroszczę figury. Ja jestem 15 miesięcy po porodzie i nie mogę schudnąć tyle, ile bym chciała", "Dokładnie mam tak samo. Cztery miesiące po porodzie ćwiczę dwa, trzy razy w tygodniu, kiedy mam tylko czas, aby ujędrnić ciało" - pisały.
Jest czego pozazdrościć?