Ewa "Ewokracja" Zakrzewska jest jedną z bardziej rozpoznawalnych modelek plus size w Polsce. Ewa rozpoczęła swój romans z show biznesem za sprawą udziału w "Hell's Kitchen". Wypadła tam na tyle dobrze, że wkrótce zaangażowano ją do programu "Supermodelka plus size", w którym u boku Ewy Minge, Rafała Maślaka i Emila Blińskiego miała okazję sprawdzać się w roli jurorki.
Dziś Ewa przypomina o sobie przy okazji publicznego komentowania zachowania bardziej znanych od niej celebrytek. Zakrzewska skomentowała między innymi "słynny" "fat-suit" Anny Lewandowskiej oraz jakiś czas temu wdała się w instagramową pyskówkę z Maffashion.
Aktywna w sieci Ewokracja w czwartek znów zwróciła na siebie uwagę. Tym razem nie jednak w związku z kłótnią z którąś koleżanką z branży, a za sprawą tiktoka, w który opowiada, jak... została "porwana".
Jak zostałam porwana dla okupu w Egipcie. Młoda, głupia i nieodpowiedzialna - brzmi opis opublikowanego przez nią wideo.
Pojechałam do Hurghady z bratem na wakacje, takie typowe, zorganizowane all inclusive - zaczyna opowieść. Brat pojechał zobaczyć piramidy, a ja zostałam w hotelu ze znajomymi. Wpadliśmy na świetny pomysł, żeby znaleźć jakiś miejscowy klub. Była dość późna pora, więc wzięliśmy taksóweczkę i z kolegą pojechaliśmy na clubbing - mówi w trzyminutowym nagraniu.
Dojechaliśmy do tego klubu, wysiedliśmy z taksy, byliśmy już przed klubem, było tam sporo ludzi i pewnym momencie jeden z tubylców klepnął mnie w tyłek - wspomina. Wpadłam w jakiś dziki szał absolutnie usprawiedliwiony, natomiast nie wiem, dlaczego postanowiłam opluć tego kolesia. Powiem wam, że nigdy w życiu nie plułam, bo się brzydzę takiej czynności - tłumaczy Zakrzewska i opowiada dalej:
No i w pewnym momencie tych ludzi się zrobiło dużo, bardzo dużo, zaczęli krzyczeć, wymachiwać rękami faceci. Zrobiło się trochę dziwnie i niebezpiecznie, więc pobiegliśmy do pierwszej lepszej taksy. Usiadłam z przodu, kolega z tyłu, kolega od razu zezgonił. W pewnym momencie taksówkarz zapytał, czy może chciałabym zapalić szluga. Ja, młoda i głupia, oczywiście się zgodziłam - wspomina, następnie ujawniając, że najgorsze było dopiero przed nią:
Koleś skręcił i w pewnym momencie zobaczyłam, że jest ciemno, budynki są bardzo daleko, wyjechaliśmy z Hurghady. I koleś do mnie mówi, że kolegę wyrzuca w piach, a mnie wiezie na policję i spędzę resztę życia w więzieniu za posiadanie. A że byłam pod wpływem, stwierdziłam: "Podaj mi numer taksówki, wieź mnie do celu, nic mnie nie interesuje". Tak pomyślałam, że to zadziała, że zapytam o numer taksówki, że gdzieś to zgłoszę i to zadziała. Nie zadziałało. On nagle przyśpieszył i mówi do mnie tak: "This is a rabbia (?)". To już wzięłam na serio - kontynuuje egipską opowieść.
Powiedział, że chce 200 dolarów, albo właśnie zrobi to, co powiedział. Ja byłam dosyć młoda, dosyć biedna, aczkolwiek byłam w posiadaniu takiego hajsu ze sobą nawet, ale miałam dwie kieszenie. I stwierdziłam: "Nie no, 200 dolarów?" Wyjęłam 10 i mówię tak: "To mój ostatni dzień, mam tylko 10 dolarów" - relacjonuje "odważna" Zakrzewska.
Jak się okazuje, stanowczość Ewy zadziałała na porywacza, który nieoczekiwanie postanowił odstawić ją do hotelu.
Podwiózł mnie w okolice hotelu i odjechał. Pobiegłam do ochrony, ale już było za późno, koleś odjechał. Generalnie głupota kosztowała mnie 10 dolarów - kończy zakończoną szczęśliwie historię.
Jesteście ciekawi innych opowieści z życia Ewokracji?